Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Temida Stankiewicz-Podhorecka: Policzek wymierzony Polakom

„Nazywam się Tamara Biakow i jestem legendą”. Jacek Góreckiego, monodram Ewy Błaszczyk w reż. aktorki. Muzeum Powstania Warszawskiego w koprodukcji z Teatrem Studio, Warszawa. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Oglądając w Muzeum Powstania Warszawskiego spektakl o żydowskiej śpiewaczce operowej „Nazywam się Tamara Biakow i jestem legendą”, zastanawiałam się, czy dyrektorowi tej placówki, Janowi Ołdakowskiemu, nie pomyliły się czasem daty i wydarzenia: powstanie w getcie z Powstaniem Warszawskim?

Faktem jest, iż jeszcze do niedawna w oparciu o encyklopedie światowe wiedza na świecie o powstaniu w Warszawie podczas okupacji niemieckiej dotyczyła wyłącznie powstania żydowskiego w getcie. A o Powstaniu Warszawskim encyklopedie milczały.

Naszym, Polaków, obowiązkiem jest głoszenie światu, czym było i jak wielkie znaczenie dla kolejnych pokoleń Polaków miało Powstanie Warszawskie.

Tymczasem dyrektor Jan Ołdakowski wykonuje, że tak powiem, manewr odwrotny, zapraszając do Muzeum Powstania Warszawskiego 1 sierpnia, w 77. rocznicę Powstania Warszawskiego spektakl będący hołdem złożonym nie warszawskim powstańcom, lecz Żydom i pamięci o Holokauście. Myślę, że najodpowiedniejszym miejscem dla zaprezentowania tego przedstawienia jest muzeum Polin.

Grany w sali pod Liberatorem Muzeum Powstania Warszawskiego spektakl „Nazywam się Tamara Biakow i jestem legendą” to monodram powstały w oparciu o tekst Jacka Góreckiego, wyreżyserowany przez Ewę Błaszczyk, w którym aktorka występuje jako tytułowa Tamara. Bohaterka monodramu jest postacią fikcyjną, wymyśloną przez autora tekstu.

To opowieść o urodzonej w warszawskim getcie kobiecie, która w latach sześćdziesiątych wyjechała do Stanów Zjednoczonych i zrobiła wielką światową karierę jako śpiewaczka operowa. Wyszła za mąż za rosyjskiego Żyda, urodziła dzieci, zwiedziła cały świat, występując na największych scenach operowych, była osobą zamożną, mogła realizować każdą zachciankę itd. Ale nie może wyzbyć się traumy spowodowanej Holokaustem.

Aby ją w sobie zabić, zdradza męża z przygodnymi młodymi chłopcami, którym płaci za towarzystwo. Jest osobą zbudowaną ze zła, nie kocha swoich dzieci, krzywdzi córkę, mówi o sobie, że zamieszkał w niej szatan. Wszystkiemu winne są przejścia w dzieciństwie, matka Żydówka podobno zmarła podczas porodu, wychowywał ją ojciec Niemiec, żołnierz pilnujący getta.

Pod dyktando politycznej poprawności

Spektakl jest upstrzony obrzydliwymi wulgaryzmami.

Ewa Błaszczyk, która ten tekst wybrała na swój monodram, jak widać, nie ma żadnych problemów z wyrazistym artykułowaniem owych wulgaryzmów, nawet tych najohydniejszych.

Gorzej natomiast jest z dykcją aktorki w pozostałych kwestiach. Artystycznie spektakl pozostaje na niskim poziomie wykonawczym i reżyserskim. To chyba najsłabsza rola aktorki spośród tych, które widziałam. O zawartości intelektualnej materii tekstu nie ma nawet co wspominać. Żenujący poziom.

Moje zdumienie sięga zenitu. Spektakl nie ma nic wspólnego z obchodami rocznicowymi.
Nie usłyszy się w nim jednego zdania odnoszącego się do Powstania Warszawskiego, natomiast z ust Ewy Błaszczyk, jako Tamary, padają słowa: „podczas wojny wszyscy zabijali, Rosjanie, Niemcy, Polacy…”. Nie, nie przesłyszałam się. Ale nie mogłam wprost uwierzyć, więc dla pewności zapytałam widzów siedzących w pobliżu mnie, odparli, że usłyszeli to samo.

Zrównanie Polaków z mordercami niemieckimi i rosyjskimi – brak słów.

I takie prezenty funduje dyrektor Jan Ołdakowski bohaterskim powstańcom warszawskim, których zaledwie garstka pozostała i nie wiadomo, czy doczekają następnej, 78. rocznicy Powstania Warszawskiego.

Tradycyjnie, co roku, 1 sierpnia o północy odbywa się premiera przedstawienia teatralnego jakoby w hołdzie powstańcom warszawskim. Oglądałam wszystkie przedstawienia na przestrzeni tych lat. I o ile dobrze pamiętam, prócz dwóch czy trzech spektakli, reszta to nie był żaden hołd i uczczenie naszych bohaterów, lecz policzek wymierzony Polakom w postaci kpiny, szyderstwa.

Czy nie najwyższa pora zatem, by w imieniu żyjących jeszcze bohaterów Powstania Warszawskiego złożyć oficjalny protest przeciw takim praktykom?

Temida Stankiewicz-Podhorecka

„Nazywam się Tamara Biakow i jestem legendą”, monodram, tekst Jacek Górecki, reżyseria Ewa Błaszczyk, Muzeum Powstania Warszawskiego w koprodukcji z Teatrem Studio, Warszawa. Prapremiera w MPW odbyła się 1 sierpnia, a od 25 września br. wchodzi do repertuaru Teatru Studio.

***
Durnota "zwykła" czy opłacalna dywersja?...
k

Copyright © 2017. All Rights Reserved.