Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Krok po kroku. Tomasz P. Terlikowski - Ludzie bez serc i bez honoru

Miałem tego nie robić. Miałem nie być złośliwy. Ale kiedy zobaczyłem, że Wirtualna Polska postanowiła zapytać o opinię w sprawie morderstwa w Łodzi, a ten postanowił odpowiedzieć, puściły mi nerwy. Jeśli ten pan nie ma na tyle honoru, by zmilczeć, a przepytujące go „dziennikarki” tyle wyczucia, by nie zadawać mu pytań, to ja przypomnę, co napisała 14 sierpnia 2010 roku ta „nadzieja polskiej polityki”.

Otóż tego dnia poseł Janusz Palikot we wpisie zatytułowanym „Nadzieja” wyrażał nadzieję, że „przyjdzie taki dzień, że Jarosław będzie już rozmawiał z siłami ostateczności. Być może jeszcze w tym roku. I wówczas uznamy, że to był naprawdę dobry rok. Tego się trzymam, w to wierzę”… I ktoś posłuchał posła, ktoś też chciał wyzwolić Polskę od Jarosława. Ciekawe, że dziennikarze i sam poseł tego nie pamiętają… Bardzo ciekawe.

Ale poseł nie przypisuje sobie za to najmniejszej winy. On wie, że winny jest Jarosław Kaczyński. – To jest straszne. Jeszcze, że tak powiem, trupy nie wystygły, krew nie zaschła, a oni [Jarosław Kaczyński i Marek Migalski] już próbują zbijać kapitał polityczny na tej tragedii. To jest coś w największym ludzkim stopniu przerażającego – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Palikot i dodawał, że jeśli Jarosław Kaczyński dalej będzie się zachowywał jak w tej chwili, podkręcając spiralę emocji, to będą kolejne ofiary.

Ta wypowiedź i cały ten materiał są już szczytem dna. Ale nie brakuje innych, nieco tylko mniej dennych wypowiedzi. I  nie ma co ukrywać, że nie doceniłem naszych „ekspertów”: politologów, dziennikarzy i polityków PO. Myślałem, że festiwal udawania, że winę za wszystko ponosi Jarosław Kaczyński rozpocznie się dopiero za kilka dni, a na razie główne „potwory” PO i SLD będą schowane. Ale, jako że trwa obecnie kampania, to zabrano się do pracy od razu. Żeby tylko „ukochany przywódca” i jego „ukochana partia rozsądku” nie przegrały.

Rozum, moralność, dobry smak nie mają tu najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko sukces. Od razu, nie czekając nawet kilku godzin, sięgnięto więc po „ekspertów”. Prof. Kazimierz Kik – także dla WP – zauważał, że festiwal nienawiści obserwowaliśmy przede wszystkim przed Pałacem Prezydenckim, np. gdy prezes PiS przewodniczył wieczornym marszom z pochodniami. W opinii eksperta przypominały one ponure czasy nazizmu. – Tragedia, do której doszło w Łodzi jest reakcją na politykę dzielenia społeczeństwa realizowaną przez PiS – mówił.

Sprawdzony w boju Stefan Niesiołowski też wrócił do starego języka, który oczywiście jest językiem miłości. - Robienie z zamachu szaleńca sprawy politycznej jest haniebne dla Kaczyńskiego - uważa poseł. I dodaje, całkowicie w duchu „polityki miłości”: „Oszalał”. Na tragedii próbuje się też wypromować bliżej nieznany politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego dr Ryszard Kessler. – W ten sposób Kaczyński po raz kolejny nakręca tylko spiralę nienawiści. Atak na biuro PiS spowodowała najprawdopodobniej osoba niezrównoważona psychicznie. Taką ostrą nagonką pod adresem PO, Kaczyński nie tylko nie pomaga, ale wręcz pobudza inne osoby nie panujące nad swoimi emocjami. A to jest bardzo niebezpieczne - mówi Kessler, odczytując aktualne zapotrzebowanie rządu.

Waldemar Kuczyński w „Gazecie Wyborczej” też nie pozostawia wątpliwości, że winę za zamordowanie polityka PO ponosi Jarosław Kaczyński. Nie ci, którzy wzywali do „dorżnięcia watahy”, ale właśnie Jarosław Kaczyński. „To, co się stało w Łodzi, ma bez wątpienia związek z polityczną atmosferą, jaka istnieje u nas od kilku lat. Tyle że ta atmosfera - dzisiaj nakręcająca się już z obu stron - jest dziełem braci Kaczyńskich i partii pod ich kierownictwem. To PiS i jego liderzy pięć lat temu, nie przebierając w słowach i obelgach, zaatakowali istniejący kształt państwa oraz wielu ludzi i wiele środowisk, których uznali za ojców i zwolenników III RP, zarzucając im przestępstwa, a nawet zdradę ojczyzny” – przekonuje Kuczyński.

I kontynuuje swój wywód. „To oni normalny spór demokratyczny przekształcili w wojnę z ustrojem państwa i jego konstytucją, a swoją partię ukształtowali jako partię ustrojowego przewrotu. To od tamtej pory i z tego powodu nastąpiło gwałtowne zaostrzenie tonu debaty politycznej, bo ostro atakujący napastnicy napotkali obrońców, a po roku 2007, po dwu latach swoich rządów, także ogromną, przerażoną ich rządami większość obywateli. (…)Donald Tusk ma tu coś do rzeczy, tylko nie jako sprawca, lecz ofiara, bo to "dziadek z Wehrmachtu" jest pierwszą, symboliczną salwą z pancernika na platformianą redutę. Tak, dziś słowa-pociski latają w obie strony i po obu stronach narasta nienawiść, i być może tego zabójcę z Łodzi, chorego psychicznie czy o słabych nerwach, pobudziła do szaleńczego kroku nie nienawistna retoryka wobec PiS, lecz nienawiść PiS-owska, którą ocieka ta partia i jej zwolennicy” – oznajmia Kuczyński.

A tych, którym wydaje się, że nie może być już głupiej zapewniam, że może. Nasze „elity” nie odczuwają takich uczuć jak obciach czy żenada. Do tego trzeba mieć sumienie i honor. Teraz wiem czekam na jakichś profesorów Sików czy Żyków, albo innych politologów czy publicystów Buczyńskich, którzy zaczną udowadniać, że zapewne to Jarosław Kaczyński zamordował tego człowieka, a teraz próbuje zrzucić winę na PO. Może też znajdzie się jakiś poseł, który oznajmi, że w ogóle nie było zamachu na biuro PiS, a w istocie napadnięto na biuro PO, tylko Fronda.pl, „Nasz Dziennik” do spółki z „Gazetą Polską” wprowadziły opinię publiczną w błąd. A szefowa REM – której o wszystkim powiedzą koledzy – wyda oświadczenie, w którym zdecydowanie potępi nieodpowiedzialne działania prawicowych dziennikarzy. A patrząc się na ten dość obrzydliwy spektakl w wydaniu ekspertów, dziennikarzy i polityków mam coraz mniej wątpliwości, że się takiego momentu doczekam…

Kiedy zaś znajdzie się kolejny wariat, który zabije kogoż z PiS, to winni okaże się zapewne Jarosław Kaczyński, albo modlący się pod krzyżem. A każdy, kto będzie myślał inaczej będzie oskarżany o „ksenofobię”, szaleństwo, nienawiść itd.


za:   Fronda.pl * Kategoria: Polska     * wtorek, 19 października 2010 17:43 (kn)

***
Ileż pokładów podłości musi osadzić się w duszy człowieka, żeby mylić ofiary ze sprawcami i na ofiary zrzucać odpowiedzialność za własne sztańskie uwikłania.
Bł. ksiądz Jerzy Popiełuszka również został zamordowany w odwecie za "seanse nienawiści". A "nienawiścią " nazywano prośby o stawaniu w prawdzie. Historia się powtarza. Zmieniają się scenografie i aktorzy. Tylko sufler wciaż jest ten sam. Z piekła rodem.
(kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.