Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Żądania ambasadora

Wśród słów krytyki, której 12 listopada został poddany Marsz Niepodległości, szczególnie znacząca była konferencja ambasadora rosyjskiego w Polsce Aleksandra Aleksiejewa. Przedstawiciel Moskwy w naszym kraju zarzucił polskim władzom, że wyraziły zgodę na poprowadzenie trasy marszu w taki sposób, że ambasada była okrążona z trzech stron, demonstrujący próbowali wedrzeć się na teren przedstawicielstwa, a ponadto, że w Polsce trwa histeryczna nagonka na Rosję. Ktoś, kto nie zna relacji polsko-rosyjskich, słuchając Aleksiejewa, mógłby pomyśleć, że rosyjscy dyplomaci są przedstawicielami jakiegoś niewielkiego państwa, które znalazło się w oblężeniu i od lat jego byt jest zagrożony z powodu agresywnej polityki Polaków.

Ambasador tłumaczył, że władze Rosji chcą wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za dopuszczenie manifestantów do ogrodzenia ambasady. Ponieważ w stosunkach polsko-rosyjskich nigdy nic się nie dzieje bez szerszego kontekstu, należy postawić pytanie, skąd biorą się takie spostrzeżenia. To, co wydarzyło się pod ambasadą rosyjską, patrząc oczami zewnętrznego obserwatora, nie ma nic wspólnego z wydarzeniami na ulicy Skorupki i placu Zbawiciela. W przeciwieństwie do tych dwóch lokalizacji ulice Spacerowa i Belwederska, pomiędzy którymi siedzibę ma ambasador Rosji, znajdowały się na trasie marszu. Właściwie Rosjanie mogliby sami ponieść odpowiedzialność za niechętny stosunek Polaków. Gdyby nie wielowiekowe poniewieranie Polską i Polakami, a w ostatnich latach zaniedbania i kłamstwa w sprawie śmierci prezydenta RP na terenie Rosji i bezczeszczenie przez jej urzędników ciał polskiej delegacji, nie byłoby takich zachowań pod rosyjską ambasadą. Rosja musi mieć szacunek dla polskich nastrojów społecznych, aby nie zaogniać naszych wzajemnych relacji. To oczywiście nie oznacza zgody na lekceważenie przez urzędników państwa polskiego zasad konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r., zapewniającej między innymi bezpieczeństwo przedstawicielom państwa wysyłającego w państwie przyjmującym. Zarówno rząd, jak i władze Warszawy popełniły tu błąd. Natomiast rosyjscy urzędnicy muszą zdawać sobie sprawę, że gdy próbują rozliczać polskie władze z ich obowiązków, znacznie zaostrzają stosunki Warszawa – Moskwa.

Prośba ambasadora Aleksandra Aleksiejewa o rzetelne śledztwo w sprawie protestów pod ambasadą rosyjską brzmi jak prowokacja w kontekście niedawnego wyroku Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ten, mimo że odrzucił skargę rodzin zamordowanych Polaków z powodu zakresu czasowego, w którym Rosja przystąpiła do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, to jednak przyznał, że śledztwo w sprawie Katynia było nierzetelne.

„Nader trudno wyrywa się z gardła łobuzom słowa odwołań, przeprosin, że o objawach skruchy nie wspomnę. Pasjonujące i ważne: ile da Pan radę wymusić?” – pisał rysownik i patriota Szymon Kobyliński w liście do ostatniego więźnia politycznego PRL Józefa Szaniawskiego po tym, jak ten został wypuszczony z więzienia. Ambasador Aleksiejew żąda przeprosin za demonstrację przed ambasadą. „Przepraszam” to jest zwrot, na który sami nie chcą się zdobyć. I jestem przekonany, że lista niewyrównanych rachunków krzywd wskazuje na to, że Rosjanie powinni być bardziej wstrzemięźliwi w swoich oczekiwaniach.

Warto jednak zwrócić uwagę na kwestię jakby ukrywaną przez polski rząd, a którą Rosjanie chwalą się na razie skromnie na stronie swojej ambasady. Wygląda na to, że zarzuty historycznej nagonki medialnej na Rosję to kłamstwo, ponieważ w 2015 r. rząd Donalda Tuska organizuje Rok Rosyjski w Polsce. Trwają konsultacje w tej sprawie, ale do opinii publicznej jak dotąd bardzo niewiele dotarło.

Filip Frąckowiak

Autor jest dyrektorem Izby Pamięci Pułkownika Ryszarda Kuklińskiego.

za:www.naszdziennik.pl/wp/59374,zadania-ambasadora.html

***

Oburzeni Marszem Niepodległości

Od lat nic nie zmienia się w postrzeganiu Marszu Niepodległości przez władzę. Poczynając od premiera, ministra spraw wewnętrznych, prezydent Warszawy, po redaktora Piotra Kraśkę. Za wszystkie burdy, jakie wydarzyły się 11 listopada w Warszawie, ponoszą odpowiedzialność organizatorzy marszu. Szczególnie za spalenie budki strażnika przed ambasadą rosyjską, która jak się okazało, w ogóle nie była chroniona przez policję. Aż trudno uwierzyć, że porozumienie policji z organizatorami marszu, w wyniku którego ochronę porządku w trakcie uroczystego pochodu wzięły na siebie służby ochrony marszu, wyłączy z obowiązków państwa ochronę ambasady, która znajdowała się na trasie przemarszu. Trudno też uwierzyć, że policja nie przewidziała scenariusza walki chuliganów z zajmującymi nielegalnie budynki lewakami przy ulicy Skorupki, biegnącej niedaleko trasy marszu. Można się też tylko dziwić oburzeniu pani prezydent Warszawy po spaleniu tęczy na placu Zbawiciela. Ta tęcza, którą środowiska LGBT (lesbijki, geje, biseksualiści, transgenderowcy) wybrały sobie na symbol ich ruchu, była niszczona i palona wielokrotnie. Jest oczywiste, że nie powinna tam stać ze względów historycznych, architektonicznych i estetycznych. Umieszczenie jej na wprost kościoła Najświętszego Zbawiciela, przepięknej bazyliki nawiązującej swoją architekturą do polskiego renesansu i baroku, usytuowanej na placu Zbawiciela, dla wielu, nie tylko katolików, jest oczywistą prowokacją. Czymś, co przypomina lata 50., kiedy to komuniści pod pretekstem budowy MDM przesunęli oś ulicy Marszałkowskiej, tak by zasłonić widok na kościół.

Podpalenie tęczy było równie przewidywalne dla policji i władz miasta, jak przewidywalne okazały się treści komentarzy premiera Donalda Tuska i szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza po Marszu Niepodległości. Ich zdaniem, za zamieszki na marszu odpowiada PiS i osobiście Jarosław Kaczyński, jako że młodzi z Marszu Niepodległości to „ideowi spadkobiercy PiS”, a słowa prezesa Kaczyńskiego o tym, jak bardzo powinniśmy pilnować naszej niepodległości, eskalują zagrożenia. W podobnie krytycznym tonie w stosunku do opozycji zareagowały rosyjskie media. W tym sensie nic nie dało Prawu i Sprawiedliwości przeniesienie manifestacji z okazji 11 listopada do Krakowa; nie udało się mu uniknąć podłych oskarżeń ze strony władzy o negatywne skutki Marszu Niepodległości w Warszawie. Premier i szef MSW, dziękując policji za poniesiony trud, powinni wiedzieć o skandalicznych faktach zatrzymania autokarów z uczestnikami marszu. Jak opowiadał w Radiu Maryja ojciec z zakonu franciszkanów, jego autokar został zatrzymany przez policję przed Kielcami, a uczestnicy wycieczki na Marsz Niepodległości byli spisywani i fotografowani. To samo potwierdził w Radiu ojciec syna wracającego po marszu autokarem do Olsztyna. Autobus został zatrzymany, a jego pasażerów legitymowano i fotografowano. Kontrolowano także autobusy powracające do Szczecina. Jeśli przypomnimy, że podobnie postępowano w stosunku do uczestników marszów w obronie Telewizji Trwam, to rysuje się klasyczny obraz państwa policyjnego, daleki od demokratycznych standardów. Wyłapywanie chuliganów poza trasą marszu należało do zadań policji, która jak widać, potrafi prowadzić dobrze zorganizowaną i zakrojoną na szeroką skalę akcję inwigilacji części ludności. Tylko nie tej, której trzeba. Kapitalne były niektóre wypowiedzi w nocnych „Rozmowach niedokończonych” w Radiu Maryja. Jedną z nich dedykuję redaktorowi Kraśce z TVP, niezwykle oburzonemu Marszem Niepodległości. Starsza pani, córka legionisty, tak zareagowała na wielkie oburzenie Rosji po ataku na policyjną budkę: „A ja byłam bardziej oburzona, kiedy marszałkiem Polski został Konstanty Rokossowski”.

Wojciech Reszczyński


za:www.naszdziennik.pl/wp/59475,oburzeni-marszem-niepodleglosci.html

***


Papkin i ambasada


Bartłomiej Sienkiewicz, dawno już skojarzony przez Rafała Ziemkiewicza z postacią Papkina z fredrowskiej „Zemsty”, do kierowania resortem spraw wewnętrznych nadaje się, mówiąc delikatnie, średnio. Taki wniosek wyłania się też z wypowiedzi polityków PO, którzy byli szefami MSW.

Marek Biernacki mówi o „oczywistym błędzie” niezabezpieczenia ambasady Rosji, co nadało „tragiczny wymiar naszej polityce zagranicznej”. Grzegorz Schetyna wprost zaatakował Sienkiewicza: „Ministra SW będziemy oceniali nie po jakości bon motów, tylko po skuteczności działania i gwarancji bezpieczeństwa”. To głosy odosobnione, pochodzące od polityków PO myślących niezależnie od przekazów dnia. Kadry partyjne działania policji i odpowiedzialność ministra karnie bagatelizują. Sienkiewicz nie poniesie odpowiedzialności nie tylko dlatego, że byłoby to przyznaniem się Tuska do błędu w obsadzeniu resortu. Tak właśnie, z zadymami, miał przebiegać Marsz Niepodległości, a spalenie budki przed ambasadą było nieprzewidzianym elementem scenariusza układanego w Kancelarii Premiera. Rząd wpadł we własną pułapkę. „Jednym słowem, krótko mówiąc, Kula ziemska zna Papkina”.

Joanna Lichocka

za:niezalezna.pl/48308-papkin-i-ambasada

***

W "naturalnym" odwecie" dzielna młódź radzie.. pardon - rosyjska wrzuciła stosowne race na teren ambasady RP w Moskwie.
"Głębokich" przeprosin, ani bolesnego w skurczach ubolewania ze strony prezydenta Rosji nie było.
To oczywiste. Proporcje władztwa i służbistości nie te
.

k

Copyright © 2017. All Rights Reserved.