Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Świat zaczarowany

Przestraszona kucharka, która ujrzawszy na ulicy „człowieka z ostrym narzędziem” pędzi do domu, barykaduje drzwi i przygarnia dziatwę, nakrywając głowę fartuchem – oto najnowszy odcinek telenoweli „Zielona wyspa” , wyemitowany po tym, jak główny bohater, czarujący dandys, zniknął z ekranu, by odtąd krygować się do zagranicznych kamer.

Czy mimo tej drastycznej zmiany konwencji uda się zachować aplauz gawiedzi? Oto salonowa komedia z życia wyższych sfer przeobraża się w gminną farsę, której bohaterka – śmieszna, nieporadna, spanikowana – wydaje się ucieleśnieniem kompleksów naszej klasy średniej. Tych wszystkich arywistów, wychowanych niczym pani premier, prowincjonalnych lekarek, nauczycielek, księgowych, których latorośle zapragnęły od nich uciec, aby ścigać telewizyjne sny o życiowym sukcesie w wielkomiejskiej korporacji. Czy teraz łykną nieefektowny, siermiężny odcinek serialu równie gładko i bezrefleksyjnie jak poprzednie?

Kończy się teatr


Może jednak nie. Taką nadzieję słychać w niezależnej prasie. Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska w wywiadzie udzielonym Joannie Lichockiej dla „Gazety Polskiej” jeszcze przed fatalną konferencją prasową zapowiadała, że „kończy się teatr”, ponieważ Ewa Kopacz „nie ma aż takich aktorskich predyspozycji” jak Tusk, toteż „przestanie nas tak skutecznie czarować”.

Podobnie sądzi prof. Andrzej Nowak, który w tygodniku „wSieci” rekapituluje dorobek rządów Tuska. Wyśmienity esej nosi tytuł zapożyczony z późnego wiersza Miłosza „Flet szczurołapa”. Sędziwy poeta przedstawił w nim „…stado pyszczków/węszących za żerem, do których zbliża się/szczurołap ze swoim fletem i prowadzi ich/w jaką zechce stronę./Flet szczurołapa wygrywa piękne melodie,/głównie z repertuaru »Naszej małej stabilizacji«./Obiecują one globalne kino i błogie wieczory z puszką piwa przed telewizyjnym ekranem”. Ten obraz, zdaniem Nowaka, oddaje charakter rządów Tuska, który niczym szczurołap tumanił rzesze swoich wielbicieli, by wieść ich ku zgubie. „Ta władza z podsycania niezgody uczyniła swój czarnoksięski flet – pisze Nowak. – Jego melodią silniejszym obiecuje zabawę, słabszych odsyła do getta”. Teraz szczurołap zniknął „tu jednak zostaną Polacy – i ci, którzy mu uwierzyli, i ci, którzy mieli wymrzeć w swoim »moherowym getcie«, ale jeszcze nie wymarli. Czy będą jeszcze mogli się porozumieć dla ratowania wspólnego dobra, którym ta pierwsza grupa nauczyła się już gardzić? To najważniejsze pytanie, najważniejsze zadanie, jakie musimy podjąć po systemie Tuska”.

Głębia ostrości


Łatwo nie będzie, bo w Polsce trwa spór o rzeczywistość, który Nowak obszernie dokumentuje, nazywając zarazem „najgorszym z możliwych, najbardziej niszczącym dla każdej wspólnoty”.

W obrębie sporu nie sposób uzgodnić, co jest faktem, a co fikcją, przekonanie o czarnoksięskich praktykach przeciwnika żywią obie strony konfliktu. W styczniu br. w trakcie debaty z Aleksandrem Smolarem Adam Michnik przestrzegał: „PiS jest cholernie niebezpieczny. Oni nie mają żadnych skrupułów, a posiadają umiejętność hipnotyzera. Potrafią zaczarować znaczącą część opinii publicznej, która wierzy w wierutne brednie, w zupełne nonsensy”.
Cały świat zaczarowany? Jak to możliwe, że obserwując ten sam krajobraz, jedni widzą rozkwitające ogrody, a inni – splątane chaszcze i marniejące uprawy, wszyscy zaś wierzą, że ich oponenci pozostają pod wpływem czarów? Michnik ma oczywiście powody, żeby sławić uroki pejzażu III RP, ale co z jego czytelnikami? A może polski spór o rzeczywistość stąd pochodzi, że jego uczestnicy, rozglądając się wokół, odmiennie ustawiają głębię ostrości?

Sukces jest porażką


Przed dwoma tygodniami dziennikarz Michał Matys zamieścił na Facebooku kilka zdjęć wykonanych na ekskluzywnym warszawskim osiedlu Wilanów Zawady, w którym mieszkają dobrze sytuowani prawnicy, lekarze, prezesi spółek giełdowych. Na zdjęciach widać ulicę przegrodzoną wielkimi betonowymi kwietnikami, bo – wyjaśnia Matys – mieszkańcy „uważają, że każdy kawałek ulicy należy wyłącznie do tych, którzy mają przy nim domy i... sąsiedzi nie powinni po nim jeździć”. Kolejna fotka pokazuje ohydne śmietnisko, kilkaset metrów od widocznego na horyzoncie eleganckiego osiedla.

Oto ilustracja mentalności nowej klasy średniej, która szanuje i pielęgnuje tylko przestrzeń prywatną, funkcjonalność przestrzeni publicznej zaś jest jej zupełnie obojętna. Skoro skupia się wzrok wyłącznie na obejściu własnego domu, tam zaś panuje porządek i dostatek, nasuwa się wniosek, że sprawy w kraju układają się pomyślnie. Długoletnia edukacja do samodzielności oraz osobisty sukces, którego miarą jest status materialny i/lub społeczny wyższy od tego, jaki osiągnęli rodzice, utrwala mniemanie o powszechnej prosperity niedostępnej tylko dla leni i nieudaczników. Z tej perspektywy nie jest istotne, jakim kosztem powstała nowa autostrada, grunt, że pozwala wygodniej dowieźć własną rodzinę nad morze.

Zupełnie inaczej postrzegają krajobraz spadkobiercy dawnego inteligenckiego etosu, którzy koncentrują uwagę na sferze publicznej i nawet jeśli zaprowadzili ład na własnym podwórku, śmietnik za płotem przyprawia ich o frustrację. Oni wciąż tęsknią do „szklanych domów”, czyli do przeciwieństwa pogrodzonych osiedli. Nie potrafią czerpać zadowolenia z podróży autostradą, skoro wiedzą, że korupcja pochłonęła znaczną część przeznaczonych na nią środków, a firmy pracujące przy jej budowie zbankrutowały. To, co w oczach lemingów jest niezaprzeczalnym osiągnięciem, dla nich stanowi porażkę. O porozumieniu nie ma mowy.

Za parkanem

Porozumienie nie zostanie zawarte dopóki lokatorzy Wilanowa nie sięgną wzrokiem poza linię płotu, nie wyjrzą na ulicę, nie uwierzą, że – jeśli będzie przejezdna – mogą nią nadciągnąć różne pożytki, a nie same kłopoty. Porozumienie nie nastąpi także doputy, dopóki mieszkańcy starszych dzielnic będą pogardzali wysiłkiem włożonym w powstanie tej nowej, dopóki lekceważyć będą zabiegi o uznanie podejmowane przez jej właścicieli, ich dojmującą potrzebę akceptacji dla rzeczywistości, którą współtworzyli. Poczucie izolacji i odrzucenia skazuje tych ostatnich na pychę, którą próbują zagłuszyć kompleksy, gruntuje ich egoistyczną „samowystarczalność”, wreszcie pcha ich w objęcia iluzji o „zielonej wyspie”, bo rzeczywista kraina, w której żyją, wydaje się im obca i nieprzyjazna. Szydzi z ich marzeń, odmawia wartości dokonaniom. Nie jest dla nich ojczyzną, raczej zesłaniem. Toteż uciekają w świat kreowanej przez prorządowe media telenoweli, tam są podziwianymi bohaterami. Gdy jej czar pryśnie, raczej umkną jeszcze głębiej w prywatność, wzniosą mocniejsze ogrodzenia zamiast wyciągać dłoń do zgody. Zwłaszcza że tak naprawdę nikt na to nie czeka, bo jak dotąd w tej dłoni tkwiła zawsze witka wierzbowa, nigdy gałąź oliwna…

Wanda Zwinogrodzka

za: http://niezalezna.pl/59843-swiat-zaczarowany

Copyright © 2017. All Rights Reserved.