Publikacje członków OŁ KSD
Jadwiga Kamińska - 20 lat w służbie bliźniemu
„...Na sukces Fundacji składa się codzienna ciężka i odpowiedzialna praca na rzecz osób zagrożonych wykluczeniem społecznym z różnych powodów. ...Dzisiejsza uroczystość jest dobrą okazją, aby przekazać wyrazy uznania i podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do wypracowania tak bogatej oferty wsparcia i pomocy na rzecz potrzebujących”...- tak w liście napisała Hanna Zdanowska Prezydent Miasta Łodzi do Prezes Fundacji „Równe Szanse” Eweliny Gallas.
Ponad 20 lat temu, kiedy Tadeusz Gallas odchodził na emeryturę, dwie jego córki, aby się tacie w domu nie nudziło, postanowiły znaleźć mu zajęcie. Wymyśliły fundację – Taty już nie ma z nami od 2019 r., a Fundacja „Równe Szanse” trwa i nadal działa – mówi prezes Ewelina Gallas.
Fundacja „Równe Szanse” prowadzi programy edukacyjne, aktywizacyjne, pomocowe i działania reintegracji społecznej.
Działalność fundacji
Celem organizacji jest stworzenie możliwości równego rozwoju intelektualnego i fizycznego każdego człowieka, niezależnie od jego wieku, stanu majątkowego, stopnia pełnosprawności, pochodzenia. - Zajmujemy się osobami zagrożonymi wykluczeniem społecznym. Prowadzimy programy dla osób bezrobotnych, bezdomnych, niepełnosprawnych, wychodzących z uzależnień, zagrożonych przemocą domową, niezaradnych życiowo, dla tych, którzy znaleźli się w kryzysie i potrzebują pomocy by wrócić do społeczeństwa. Opieką obejmujemy całe rodziny – podkreśla pani Ewelina.
W fundacji można uzyskać bezpłatną pomoc pedagoga, prawnika, terapeuty (grupy wsparcia i samopomocowe). Organizowane są warsztaty plastyczne, fotograficzne, medialne, telewizyjne oraz muzyczne. W fundacji działa klub seniora , gdzie odbywają się wieczory taneczne w budynku przy Rogozińskiego 15a. W każdą środę o 18.00 spotyka się tu też chór. Od prawie 2 lat działa pierwszy w Łodzi sklep charytatywny Kuferek w budynku przy Wólczańskiej 225. Marzeniem zarządu są tanie obiady, ale wymaga to dostosowania i remontu pomieszczeń. Pragną również otworzyć bibliotekę, ponieważ ludzie chcą czytać i poszukują ciekawych książek.
Nic za darmo
Od początku powstania fundacji funkcjonuje program - nic za darmo. Można otrzymać paczkę żywnościową, odzież, środki czystości czy inną pomoc rzeczową w zamian za pracę na rzecz fundacji, innych potrzebujących, ale też w zamian za pracę nad swoim życiem. - Nie ma rozdawnictwa za darmo. Trzeba wykazać się jakąkolwiek inicjatywą . Iść na terapię, posprzątać, pomóc w remontach czy transporcie, uczestniczyć w warsztatach, wolontariacie, śpiewać w chórze, podjąć pracę czy naukę. Wtedy staramy się objąć każdego kompleksową opieką – dodaje pani prezes.
Działa tutaj kadra wolontariuszy i stażystów, tworzą oni grupę samopomocową . Powstał krąg liderów dbających o siebie wzajemnie, ale też wprowadzający nowe osoby. - Najbardziej się cieszę jak widzę współpracę i więź naszej fundacyjnej rodziny. Ktoś chory, inni przynoszą zakupy, prowadzą do lekarza. Ktoś chwilowo został bez dachu nad głową – ktoś mówi zamieszkaj u mnie póki nie dostaniesz klucza. Potrzebny wózek, już szukamy, Ktoś niezaradny, sam nie umie umówić wizyty, inny prowadzi go za rękę. Będzie impreza – to ja upiekę ciasto, ja przygotuję tort, ja zrobię sałatkę. Wszyscy chcą dołożyć własną cegiełkę. Podziwiam to i szanuję, każdy jest ważny i potrzebny. Ma być sobą , byle z sercem i szczerze – mówi Ewelina Gallas.
Pomoc Ukrainie
Od 10 lat fundacja współpracuje z Towarzystwem Przyjaźni Polsko – Ukraińskiej. Kiedy wybuchła wojna, zaoferowano pomoc rodzinom z Ukrainy, które zamieszkały w Łodzi. Punkt pomocy działa od początku konfliktu zbrojnego. Uchodźcy nie tylko biernie wyciągają rękę po pomoc, ale też starają się pomóc na ile mogą i umieją. W punkcie pomocy jest już ponad dwudziestu wolontariuszy z Ukrainy.
- Ukraina to trudny temat. Wiele emocji, których nie da się opisać w prosty sposób. Przychodzą i płaczą: mój dom jest w ruinie, nie mam kontaktu z synem i nie wiem gdzie jest, miałam sklep, weszli i zabrali wszystko. Miałam pracę, dom, rodzinę, tu jestem sama z dzieckiem, nie wiem co dalej. Pytają mnie ludzie dlaczego pomagamy uchodźcom nie wymagając nic w zamian. Dla mnie to oczywiste. Pytam: a ty uciekasz, bo runął twój dom? Straciłeś bliskich? Masz plany na kolejny rok? Rzuciłeś dobrą pracę i z jedną walizką, kotem i dwoma nastoletnimi synami śpisz w wynajętej kawalerce na materacu, na podłodze i nie wiesz jak długo tak będzie? A może nie liczyć na powrót? A może normalność nigdy nie wróci, a może nie ma już domu, do którego chcesz wracać? Zaskoczyła mnie kiedyś starsza pani, która dziękowała za wsparcie i powiedziała: Nikt się nie spodziewał, że Polacy tak będą Ukraińcom pomagać. Po tym co się w historii działo, kto by pomyślał, że zechcecie nam pomóc. Nigdy tego nie zapomnimy. Ostatecznie, po obu stronach dobrze się nie działo. Rosną nowe pokolenia, może czas na zmianę myślenia? - zauważa pani Ewelina.
Foto: Marek Kamiński