Katyń 1940-2010
Anna Ambroziak-TVP zasypywana pytaniami o Katyń
- Już od poniedziałku zwracają się do nas placówki dyplomatyczne z całego świata oraz stacje telewizyjne w celu uzyskania informacji o możliwości zorganizowania pokazu filmu "Katyń" lub jego emisji w kanałach telewizyjnych. Jest też wielkie zainteresowanie wszelkimi materiałami na temat zbrodni katyńskiej sprzed siedemdziesięciu lat - mówi "Naszemu Dziennikowi" rzecznik prasowy TVP Stanisław Wojtera. Licencję na filmy chcą nabyć telewizje: chorwacka, norweska, litewska, portugalska, kanadyjska, ukraińska, telewizja publiczna Republiki Macedonii, USA, kanadyjska, a także placówki dyplomatyczne, czyli ambasady i konsulaty, Parlament Europejski oraz Kongres Stanów Zjednoczonych. Wczoraj "Katyń" został pokazany w Kongresie USA.
- W przypadku placówek dyplomatycznych sprawy załatwiane są od ręki. Jeśli natomiast chodzi o pokazy w stacjach telewizyjnych, zainteresowani albo kierowani są do dystrybutorów filmu na tych rynkach, albo też udzielamy im licencji na emisje sami - wyjaśnia Wojtera. Zapewnia, iż TVP będzie musiała sprzedać licencję na emisję tych filmów. - Dla organizacji non profit dajemy preferencyjne warunki - dodaje. Jego zdaniem, tragedia z 10 kwietnia br. przyczyniła się do tego, iż świat w końcu usłyszał o Katyniu. - Bo powiedzmy sobie szczerze, o ile w Polsce, przynajmniej od kilku lat, o Katyniu się sporo mówi, to na świecie Katyń jest kompletnie nieznanym wydarzeniem. Przez tę tragedię, jaka wydarzyła się 10 kwietnia br., świat usłyszał o Katyniu i dlatego teraz chce się o nim jak najwięcej dowiedzieć - stwierdza Wojtera.
Rzecznik TVP zaznacza, iż filmami dokumentalnymi o zbrodni katyńskiej popełnionej z nakazu Politbiura KC WKP(b) na oficerach polskich zainteresowana jest zwłaszcza litewska telewizja publiczna; zwróciła się już do TVP o przekazanie możliwych materiałów na temat zbrodni katyńskiej. Wojtera zapewnia, iż TVP jest w trakcie gromadzenia tego materiału, a to, co zostanie zgromadzone, stało się już częścią oferty TVP na Międzynarodowe Targi Telewizyjne w Cannes. Jego zdaniem, dzięki temu materiały na temat mordu popełnionego przed 70 laty na polskich oficerach miały szansę trafić do szerokiego grona odbiorców. Targi MIPTV to jedno z najważniejszych międzynarodowych wydarzeń poświęconych telewizyjnej ofercie programowej. Bierze w nich udział ok. 12 tys. uczestników, m.in. przedstawicieli stacji telewizyjnych, producentów, dystrybutorów, z ponad 100 krajów. Nie wiadomo jednak, czy filmy o tematyce katyńskiej wzbogacą ofertę kolejnego francuskiego festiwalu. - To zależy od tego, jakie będzie podsumowanie tegorocznego zainteresowania - mówi Wojtera. Nie wiadomo też, czy telewizja publiczna zmieni ramówkę tak, by znalazło się w niej więcej obrazów nie tylko o tematyce katyńskiej, ale w ogóle o sprawach niepodległościowych. - Przedwcześnie mówić teraz o zmianach ramówkowych. W tej chwili telewizja jest zajęta transmitowaniem tych tragicznych wydarzeń - mówi Wojtera.
- Jestem przekonana, że zainteresowanie światowych stacji telewizyjnych to emocjonalny, chwilowy odruch. Ale sądzę też, że świat ma okazję dowiedzieć się teraz o tym, co się tam, w Katyniu, naprawdę stało. W pewnym sensie jest to niewątpliwie sensacyjność mediów. Ale może to służyć zwykłemu odbiorcy. Może się przełożyć na dobro. Pan Bóg posługuje się nawet słabościami ludzkimi, by z tego wyprowadzić dobro. Niech te filmy pójdą w cały świat, by zwykli odbiorcy mogli się czegoś dowiedzieć o bohaterstwie tamtych ludzi - ocenia prof. Krystyna Czuba, medioznawca z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Zdaniem Wojciecha Reszczyńskiego, byłego wicedyrektora Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia, oraz dr. Bogdana Więckiewicza z Instytutu Socjologii KUL, zainteresowanie stacji zagranicznych zbrodnią katyńską jest wprawdzie mocno spóźnione, ale jak mówi znane porzekadło: lepiej późno niż wcale.
- Nie mam wątpliwości, że gdyby nie ta ostatnia tragedia, nic by się tu nie zmieniło. Mam na myśli postawy zagranicznych dziennikarzy i polityków, którzy nie mogą teraz przejść obok wspomnienia tej zbrodni obojętnie. Nie wiadomo tylko, na ile będzie to ekspiacja długofalowa. Mam jednak nadzieję, że emisja tych obrazów na pewno wpłynie na postawy zwykłych obywateli - konkluduje Reszczyński. Jego zdaniem, za mało jest w telewizji publicznej filmów o tematyce niepodległościowej. - A do tych, które były, też można mieć uzasadnione pretensje, łącznie z filmami Wajdy. W "Lotnej" szokujący jest obraz, gdy polski kawalerzysta uderza szablą w lufę niemieckiego czołgu, co było prostym przełożeniem propagandy niemieckiej - dodaje. - Myślę, że zainteresowanie zbrodnią wynika też z ostatnich wypowiedzi prezydenta Miedwiediewa, że jednak tej zbrodni dokonali Rosjanie. Niestety, współczesny świat interesuje się wydarzeniami, kiedy mają charakter tragiczny, czyżby więc musiało dojść aż do tak wielkiej tragedii, by usłyszano o Katyniu z 1940 roku? - pyta Więckiewicz.
Jak zauważył Konrad Szymański, deputowany do PE (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), w 2005 roku, w 65. rocznicę wydania przez Stalina wyroku śmierci na polskich oficerów, kierownictwo Parlamentu Europejskiego nie przychyliło się do prośby polskich eurodeputowanych o uczczenie podczas sesji PE minutą ciszy pamięci zamordowanych. Z prośbą tą zwrócili się eurodeputowani Zbigniew Zaleski (PO) i Wojciech Roszkowski (PiS), którzy rozesłali też do posłów listy, przypominając o rocznicy Katynia, dołączając kopie dokumentów historycznych. W liście do obu polskich posłów ówczesny przewodniczący PE Josep Borrell napisał, że prośba jest bez wątpienia uzasadniona, ale każdego dnia przypada jakaś tragiczna rocznica, "ponieważ Europa była podzielona przez konflikty, w których zginęły miliony obywateli".
za: NDz 17-18.4.10 (kn)