Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Najpiękniej wyśpiewał życie

Dziś w łódzkiej katedrze pożegnamy Krzysztofa Krawczyka, legendę polskiej muzyki rozrywkowej, wybitnego artystę i wspaniałego człowieka, którego śmierć miliony Polaków odebrały bardzo osobiście, jak odejście kogoś bliskiego.

„Rysunek na szkle”, „Jak minął dzień”, „Pamiętam ciebie z tamtych lat” – w takt tych utworów wzruszało się i bawiło kilka pokoleń. Jednak najpiękniejszą pieśń Krzysztof Krawczyk wyśpiewał swoim życiem – historię głębokiego nawrócenia i podnoszenia się z upadków. Jak syn marnotrawny powrócił w ramiona Ojca i nie potrafił o tym nie świadczyć, choć wielu go za to krytykowało. „Mam nadzieję, że kiedyś, gdy stanę z Chrystusem twarzą w twarz, obejmę Go serdecznie, zaleję się łzami, będą to łzy wzruszenia, i przeproszę za swoje niedowiarstwo” – zwierzał się w jednym z wywiadów. Jak mówią bliscy artysty, po nawróceniu pozrywał wszystkie maski i bez retuszu pokazywał innym twarz nawróconego człowieka.


Powrócił do Boga

 Artysta umarł w Poniedziałek Wielkanocny, gdy staje przed nami Jezus Zmartwychwstały. Przyjaciele odczytują to w kluczu życiowej drogi wokalisty. – Odszedł w oktawie Świąt Wielkanocnych, prowadzących do Niedzieli Bożego Miłosierdzia, o którym wciąż zaświadczał jako ten, który doświadczył go wiele razy – mówi nam ks. bp Antoni Długosz, który z Krzysztofem Krawczykiem znał się od 15 lat. Odwiedzał go z okazji urodzin, imienin, rocznic ślubu, a więź została pogłębiona poprzez wspólne nagranie utworu „Europo, nie możesz żyć bez Boga”. – W szczególny sposób Krzysztof imponował mi tym, że po nawróceniu umiał zawsze odnajdywać interpretację swoich życiowych doświadczeń w świetle Ewangelii Pana Jezusa – wspomina ks. bp Długosz. Doceniał, że po nawróceniu artysta nie udawał kogoś innego niż był. – Wracał często do wcześniejszych 20 lat, nazywał je zmarnowanymi, kiedy to po śmierci ojca zbuntował się wobec Pana Boga, uważał się za niewierzącego i pogrążył się w serii tragedii związanych z uzależnieniem od narkotyków, alkoholu – opowiada ksiądz biskup.

Pochodzący z muzycznej rodziny Krzysztof Krawczyk obdarzony był pięknym, rozpoznawalnym barytonem o szerokiej skali i w naturalny sposób tak jak rodzice wszedł na drogę muzycznej kariery. W 1963 r. założył z grupą muzyków zespół Trubadurzy. W 1973 r. rozpoczął solową drogę artystyczną. Był ulubieńcem publiczności, który sceniczną bezpośredniością, otwartością, humorem zjednywał serca fanów, zdobywając nagrody na polskich oraz zagranicznych festiwalach. W latach 1979-1985 przebywał na emigracji w USA, próbując zaistnieć na tamtejszej scenie muzycznej. Rockandrollowy styl życia nie sprzyjał jednak budowaniu osobistego szczęścia.

Jak opowiadał sam Krzysztof Krawczyk – alkohol, imprezy, narkotyki mimo scenicznych sukcesów staczały go na dno. Przełomem było poznanie przyszłej żony – Ewy, dzięki której artysta odnalazł też drogę do Boga. Na jego duchową ścieżkę miał także wpływ poważny wypadek samochodowy, któremu uległ w 1988 r.

– Po tym wypadku całkowicie się nawrócił. Można powiedzieć, że był piosenkarzem-katechetą, który także poprzez teksty piosenek starał się dawać świadectwo o więzi z Panem Jezusem. Wielki wpływ na jego postawę miał św. Jan Paweł II. Krzysztof cenił sobie to, że mógł zaśpiewać przed Papieżem na placu św. Piotra czy też wręczyć mu na Jasnej Górze kilka płyt, szczególnie z piosenkami religijnymi. Wracał do przesłań Papieża do Polaków, o których wielu już zapomniało. Niektórzy redaktorzy bali się potem wywiadów z Krzysztofem, twierdząc, że stał się za bardzo religijny i w zbyt mocny sposób prezentował swoją wiarę – mówi ks. bp Długosz.

za:naszdziennik.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.