Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Tym razem prawda o Zagładzie nie znalazła w Polsce żydowskich obrońców

Jeżeli organizacja Żydów amerykańskich (AJC) zareagowała słowami swojego dyrektora, jeżeli sędziwy Ocalony z Holokaustu mieszkający w USA także zareagował, to dlaczego żydowskie organizacje w Polsce nabrały wody w usta?

Wiemy, że absolutna większość wydarzeń ma bardzo krótki medialny żywot: najwyżej 48 godzin. Jednak niektóre zapadają w pamięć. Mam na myśli artykuł Mashy Gessen w "New Yorkerze" i reakcje na ten tekst.

Cała sprawa była bardzo jednoznaczna: gdy kłamliwe stwierdzenie dotyczące historii Zagłady polskich Żydów zostaje zamieszczone w poczytnym, opiniotwórczym tygodniku amerykańskim, naturalną reakcją powinny być głosy środowisk żydowskich w Polsce, broniące prawdy. Przecież tu nie było żadnych wątpliwości, co jest prawdą, więc nie powinno być żadnych wahań wobec stanowczego i szybkiego działania.

Jeżeli organizacja Żydów amerykańskich (AJC) zareagowała słowami swojego dyrektora, jeżeli sędziwy Ocalony z Holokaustu mieszkający w USA także zareagował, to dlaczego żydowskie organizacje w Polsce nabrały wody w usta? I to w epoce mediów społecznościowych, gdy opinię można opublikować i nagłośnić w parę minut!

To był moment, w którym nie wolno było milczeć. A zapanowało właśnie milczenie. Jak to rozumieć? Co to milczenie oznacza? Obojętność? Przyzwolenie?

Kto ma bronić prawdy o Zagładzie przed kłamstwami podsuwanymi nowym pokoleniom? Kłamstwami coraz częściej pomniejszającymi lub przemilczającymi rolę III Rzeszy i stale, krok po kroku przesuwającymi odpowiedzialność za ludobójstwo z Niemców na Polaków?
Kto, jeżeli nie właśnie żydowskie organizacje działające w Polsce? Zrzeszające ludzi, którzy nie z podręczników historii, ale z losów własnych rodziców i dziadków wiedzą, kto był naprawdę odpowiedzialny za ludobójstwo na 3 milionach polskich Żydów.

Gdzie są na przykład takie organizacje jak Stowarzyszenie Drugie Pokolenie (Potomkowie Ocalałych z Holokaustu), Stowarzyszenie "Dzieci Holocaustu", Stowarzyszenie Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej, B’nai B’rith – Loża Polin, czy Polska Rada Chrześcijan i Żydów?

Najpierw autorka napisała koszmarną bzdurę: "Aby uniewinnić naród z morderstw trzech milionów Żydów, polski rząd posunie się nawet do ścigania uczonych za zniesławienie."

Sens zdania jest jasny i żadne odwracanie kota ogonem tu nie pomoże. To było absurdalne oskarżanie polskiego narodu o morderstwo trzech milionów Żydów.

Następnie tym, którzy zwrócili uwagę, że jest to bzdura i kłamstwo, autorka zarzuciła, że nie znają angielskiego i nie potrafią logicznie myśleć.
Na koniec, zasłoniła się swoją orientacją seksualną, swoją "transpłciowością" i żydowskim pochodzeniem - twierdząc, że "cokolwiek by napisała jako queerowa, transpłciowa, żydowska osoba" to w Polsce zostałoby zwrócone przeciwko niej. To jest, oczywiście, kolejne kłamstwo.

W międzyczasie, redakcja "The New Yorker" zmieniła cytowane powyżej zdanie artykułu, usuwając kłamstwo i przyznając tym samym, że - w zgodzie i z angielskim, i z logiką, i niezależnie, kim jest genderowo i etnicznie autorka - jednak była to nieprawda.

Biorąc to wszystko pod uwagę, możemy wyrobić sobie opinię, jaki poziom dziennikarstwa, wiedzy i umiejętności krytycznej samooceny reprezentuje Masha Gessen. Wszystkie te trzy aspekty - żenujące.

Jednak co innego jest tu znamienne i bardziej warte podkreślenia: reakcje na kłamstwo zamieszczone przez amerykański tygodnik.

Zareagowali (poza oficjalnymi czynnikami, jak polskie MSZ) stanowczo: dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński oraz David Harris, dyrektor generalny American Jewish Committee, który napisał: "Niemcy - i same Niemcy - były odpowiedzialne za nazistowskie obozy śmierci, od Auschwitz po Treblinkę". Zareagował także z USA 95-letni Edward Mosberg - ocalony z Zagłady były więzień krakowskiego getta i niemieckich obozów koncentracyjnych. "To hańba, co ci ludzie napisali o odpowiedzialności Polaków. Polacy nie byli odpowiedzialni za nic, co wypisujecie" - powiedział człowiek, który widział na własne oczy, jak było. Także publicysta "Gazety Wyborczej", Dawid Warszawski napisał: "Zarzucanie Polakom odpowiedzialności za Zagładę to nieprawda nieporównanie cięższa niż wypieranie się przez Polaków jakiegokolwiek w niej udziału.".

Natomiast pojawiły się głosy "kryjące" kłamstwa Gessen: niegdysiejszy wiceprzewodniczący "B’nai B’rith – Loża Polin" Jan Hartman zareagował na swoim blogu artykułem, w którego tytule znalazł się gromki okrzyk "New Yorker” napisał prawdę!".

Zabrzmiało to raczej komicznie, biorąc pod uwagę, że redakcja tygodnika - wprowadzając do tekstu poprawkę - sama przyznała, że artykuł zawierał nieprawdę.

Z kolei były dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, Paweł Śpiewak, w rozmowie z rosyjskim "Sputnikiem" (sic!), starał się umniejszyć wagę słów Mashy Gessen, stwierdzając: "Dziennikarka miała na myśli tylko to, że polskie władze próbują troszeczkę „ucukrować” relacje polsko-żydowskie. Nie trzeba tej pani niczego innego przypisywać”.

Jednocześnie, w całej tej aferze, najważniejsze było, moim zdaniem, milczenie żydowskich organizacji w Polsce, o którym wspomniałem. Należy odnotować z wielkim zdumieniem ich niewytłumaczalną, zbiorową absencję wśród obrońców prawdy historycznej po artykule Gessen.

Mnie to niepokoi i zasmuca o wiele bardziej, niż sam artykuł.

Czyż te organizacje nie istnieją po to, żeby bronić prawdy przed kłamstwem? Szczególnie, gdy okłamywana jest światowa opinia publiczna? A przecież w "New Yorkerze" pojawiło się właśnie wielkie, wyzywające kłamstwo.

Paweł Jędrzejewski

za:www.tysol.pl

***
 
Już trzy miliony Żydów

Amerykański „New Yorker” napisał: „Aby oczyścić naród z morderstw trzech milionów Żydów, polski rząd posunie się nawet do ścigania uczonych za zniesławienie”. Chodzi o wyrok skazujący prof. Jana Grabowskiego i Barbarę Engelking za pomówienie Polaka o wydawanie Żydów Niemcom, podczas gdy ów Polak Żydom pomagał.  

Tymczasem „New Yorker” pisał dalej, że reżim Kaczyńskiego prześladuje wspomnianych badaczy, tak jak reżim Putina ściga Aleksieja Nawalnego. Do inspiracji tekstu przyznał się… prof. Grabowski. I choć potem tekst trochę zmieniono – brzydki zapach pozostał.

Ale to nic nowego. Chociaż cyfry wzrosły. W książce „Dalej jest noc”, sygnowanej przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Grabowski i Engelking stawiają tezę, że w czasie II wojny światowej „dwóch spośród każdych trzech Żydów poszukujących ratunku zginęło – najczęściej za sprawą swoich sąsiadów, chrześcijan”. Sugerowali, że Polacy współuczestniczyli w Holokauście 200 tys. Żydów. Teraz mamy zatem 2800 tys. ofiar Polaków więcej.

Tuż przed skazaniem dwójki autorów głos zabrał w „Gazecie Wyborczej” – zapewne przewidując wyrok – Wojciech Czuchnowski: „Gdy nie udało się przemilczeć książek badaczy Zagłady w Polsce, postanowiono zrobić z nich kłamców i fałszerzy. Do akcji ruszył cały aparat państwa PiS i wspierane przez niego organizacje. Poligonem doświadczalnym ma być proces o książkę «Dalej jest noc»”.

W „GW” wypowiadał się prof. Grabowski, przywołując klisze antysemityzmu: „Chwilami przypomina mi się nagonka władz PRL na naukowców w 1968 roku. Te same metody, ta sama retoryka. Chodzi o to, żeby nas zdyskredytować i zastraszyć”.
I jeszcze jeden cytat z „Wyborczej”: „«Dalej jest noc» to książka naukowa, bardzo dobrze udokumentowana. I może właśnie dlatego wywołuje taką histerię wśród nacjonalistów. Ktoś śmie uprawiać naukę, kiedy władza wzywa badaczy do uprawiania polityki historycznej”.

A jak naprawdę rzecz się ma z naukowcami? Na apel Reduty Dobrego Imienia 134 polskich naukowców napisało m.in.: „Grabowski nie przestrzega podstawowych zasad rzetelności badacza”, „buduje konstrukcje propagandowe”, „eliminuje kluczowe fakty”, „nie ma nic wspólnego z nauką”, „sprzeniewierza się powołaniu naukowca”.

Książka „Dalej jest noc” ma być sztandarowym dziełem „nowej polskiej szkoły historii Holokaustu”. Nowa szkoła – zapewne tak. Ale polska? Przecież Polaków przedstawia w złym świetle. Analizując historię getta w Bochni, historyk dr Piotr Gontarczyk odkrył, że brutalna działalność żydowskiej policji została przypisana… policji polskiej. „Jeżeli to nie jest grube naukowe oszustwo, to co nim jest?” – pyta historyk.
„Dalej jest noc” to efekt wieloletniego projektu badawczego. Szkoda, że państwo za czasów PO/PSL dało na to fundusze, a późniejszy resort nauki ministra Gowina nie wycofał ogromnego grantu. Nie wiedziano, czym pachnie „nowa polska szkoła historii Holokaustu”?

Tadeusz Płużański

za:www.tysol.pl

***
Czasami można odnosić wrażenie, iż to jakiś kuriozalny spisek anty...żydowski.
Bo jakże inaczej rozumieć to, iż do siania takich bzdur wybiera się ludzi o żydowskim rodowodzie.
Ono przecież wiedzą, powinni wiedzieć, jak było...
Więc dlaczego idą takimi...hmm....bezdrożami?...
Kasa?... Skąd?...
Z Zachodu?
Czy może jednak...Wschodu?...
kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.