Kiedyś na polskich podwórkach wołano: księża na księżyc. Czasy minęły, warto więc zmienić to dictum i zrezygnować z jego antyklerykalnego wydźwięku. Lepiej za to rozpowszechnić postulat: księża do polityki. Tak jest uczciwiej. W końcu, z konieczności, każdy ksiądz operuje w przestrzeni kultury i usiłuje nadawać jej kształt. Przestrzeń ta zaś jest dziś elementem polityki. Jest także polem bitwy światopoglądowej.

Dlatego ksiądz, który odcina się od polityki, albo stwierdza nieprawdę, albo sprowadza swoje powołanie do sadzenia kwiatków w przykościelnym ogródku. Księża do polityki, bo tak jest też lepiej.

Cokolwiek bowiem by uważać na temat konkretnych kapłanów, dziś w Polsce tylko Kościół jest jedyną siłą realnie zdolną przeciwstawić się „duchowi dziejów”, który wypłukuje wszelkie słowa z treści, relatywizuje wszelkie wartości, a z poddaństwa wobec postępowej biurokracji czyni cnotę ostateczną.

W końcu – księża do polityki, bo taki jest ich obowiązek. Są przecież częścią naszej wspólnoty politycznej – a więc muszą brać za nią odpowiedzialność. Dlatego dziękuję wszystkim kapłanom walczącym o prawdę o Smoleńsku.

Dawid Wildstein

za:niezalezna.pl/44738-ksieza-do-polityki


Polityka to -  z definicji - "roztropne działanie dla dobra wspólnego". Zatem jej "uprawianie"  jest naturalnym obowiązkiem każdego przytomnego i uczciwego człowieka.

kn