Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Angielski bałwan adwentowy

Ktokolwiek będziesz w naszej łódzkiej stronie…
i trafisz na skrzyżowanie ulic kardynała Wyszyńskiego i Retkińskiej, z pewnością zauważysz tam gablotę reklamową, a w niej duży, świąteczny plakat.
Na plakacie ujrzysz bałwana

siedzącego na zaśnieżonej ulicy i trzymającego w rękach laptop, podczas gdy dookoła biega gromadka dzieci i zwierzątek.
Wszyscy weseli, zadowoleni z życia, życzą nam „Wesołych Świąt”! Bóg wam zapłać, drodzy włodarze, za ten świąteczny obrazek, tak typowy dla ery post-chrześcijańskiej, gdy resztka wierzących nie chce narzucać swoich przekonań dominującej większości, aby nie urazić jej delikatnych uczuć.
Zaciekawienie, a nawet niepokój, może tylko budzić fakt, że bałwan jest… Anglikiem!
Świadczą o tym angielskie atrybuty na plakacie: typowa czerwona budka telefoniczna i kilka brytyjskich flag.
To że na Święta Bożego Narodzenia dostaliśmy obrazek całkowicie świecki, jest oczywiste.
Ale dlaczego bałwan jest mieszkańcem Albionu a nie np. Sieradza?

Znajomy z Retkini stwierdził, że może to być aluzja do „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa. Bałwan byłby tu kimś w rodzaju Ducha Dobrych Świąt. Ciekawa interpretacja, śmiała... Pewien młody mężczyzna spotkany na ulicy – być może przeciwnik Unii Europejskiej – sugerował, że chodzi tu o zakamuflowaną pochwałę Brexitu. Oczywiście nie dałem temu wiary. Ktoś inny powiedział, że „w Londynie otwarto pierwszą na świecie, podziemną linię metra, a więc plakat wspiera budowę łódzkiego tunelu średnicowego”... Jednak większość indagowanych przeze mnie łodzian w ogóle nie wiedziała, co bałwan konkretnie wyraża, poza tym, że „jest ładny”. Ktoś mnie nawet skarcił: „Co pan się czepia bałwana? Nie masz pan większych zmartwień?”

I dopiero znajoma z Retkini – ortodoksyjna Polka – potwierdziła ze smutkiem to, co wielu od dawna podejrzewało:
„Ten bałwan jest kolejnym przejawem procesów, które toczą Zachód.
W przyszłym roku nie usłyszymy w telewizji polskiej normalnych kolęd, tylko na okrągło będzie Jingle bells i O, Tannenbaum…” – perorowała w wieszczym natchnieniu koleżanka: „Po sacrum nie będzie śladu, a zamiast pastuszków w stajence będą: Grinch, wróżka zębuszka, bałwanek Olaf i stado jednorożców!”    

Przypomniała mi się szopka bożonarodzeniowa, którą widzieliśmy z żoną w 2019 r. na głównym placu w Fatimie.
Stanęliśmy przed nią jak oniemiali.
Słowa: „profanacja” i „koszmar” wydawały się zbyt pobłażliwe.
Dzieciątko wyglądało jak egipska mumia, Józef i Maryja mieli trójkątne głowy!
Nasz łódzki bałwanek wyglądałby przy nich jak wzór ekumenicznej ortodoksji.
Kto nie wierzy, niech sobie wygugla „szopka w Fatimie”.
Nie chciałbym stać obok jej autora podczas Sądu Ostatecznego.

Przy całej wierze w Boże Miłosierdzie, wolałbym nie oglądać scen, które mogłyby się tam rozegrać.      
Lecz co jest przyczyną tego, że jakiś zaburzony Portugalczyk umieszcza scenę Narodzenia w ponurej piramidzie i zawija Dzieciątko w bandaż?

Otóż winna temu jest pycha, „matka wszystkich grzechów”.

Pismo Święte ostrzega: Jeżeli Ojcem nazywacie Tego, który bez względu na osoby sądzi każdego według uczynków, to w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie (1P1, 17-21). Kluczowe są tu słowa „bojaźń” i „obczyzna”. Dzisiaj ludzie uprawiają jakąś obcą franczyzę, którą stręczy świat, pozbawiając ich bojaźni Bożej. Tymczasem życie staje się coraz bardziej przykre. Czas przyspiesza, wojny nie chcą ustać. Prezydent Białegostoku przestrzega, żeby połowy obywateli „nie mylić z Polakami”! Z dnia na dzień zrobił z nas sublokatorów w „tym kraju”. W Święta telewizja znów będzie wpajać dzieciom sympatię do brzydkiego Grincha zamiast przekonywać do świętej bojaźni przed żłóbkiem...
W końcu XVIII w. Franciszek Karpiński kończąc swój wiersz pt. „W nieszczęściach kraju”, sformułował taką oto diagnozę:
Użal się, użal nad nami, o Boże! Bo nędza nasza ścierpieć już nie może, Nie zniesie dusza pośmiechu i wzgardy, które lud czyni swoim szczęściem hardy...

Czyli: niedobrze, kiedy jest nam za dobrze. Bo stajemy się „szczęściem hardzi”.
Czy przyjdzie czas bojaźni, czas spłacania danin...?

Tomasz Bieszczad

Copyright © 2017. All Rights Reserved.