Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Komentarze i pytania

Lotnisko nie udziela "gwarancji bezpieczeństwa"

Z byłym pilotem Tu-154M (nazwisko do wiadomości redakcji) rozmawia Anna Ambroziak

Rosjanie rzekomo ostrzegali, że nie mogą dać "pełnej gwarancji bezpieczeństwa" ciężkim maszynom lądującym na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku - taką tezę lansowała wczorajsza "Gazeta Wyborcza". O jakie gwarancje może chodzić?

- Takich reguł po prostu nie ma. To tylko szukanie taniej sensacji. Chciałbym podkreślić, że każdy szanujący się lotnik, który ma jakieś doświadczenie, byłby w stanie wylądować na tym lotnisku. Nawet przy takich warunkach, jakie tam podobno panowały. O czymś takim jak "gwarancja bezpieczeństwa" słyszę pierwszy raz. Nikt takich gwarancji nie daje. Nie istnieje nawet taki termin! To kapitan podejmuje decyzję, gdzie ląduje i w jakich warunkach. Jeśli nie widać pasa z małej wysokości, odchodzi na lotnisko zapasowe.

Czy pilot może sam podjąć decyzję o lądowaniu, nie sugerując się instrukcjami z wieży?

- Może. Mało tego, w pewnych sytuacjach awaryjnych ląduje się nawet bez widzialności ziemi. Po prostu trzeba wylądować, żeby się nie rozbić. Jeżeli wysokość jest mała, jeżeli jesteśmy nad progiem pasa i widzimy ten próg, i mamy wysokość ok. 30 metrów, to śmiało lądujemy. Jeżeli go nie widzimy, to dajemy moc startową, zadzieramy dziób samolotu do góry, chowamy podwozie, chowamy klapy, podchodzimy na lotnisko zapasowe na tzw. drugie podejście. Wszystko zależy od tego, jaka sytuacja została wypracowana na progu pasa lub w pozycji podejścia do pasa.

Czyli jeżeli nie ma awarii, samo lot przejmują i naprowadzają radary lotniska?


- Oczywiście. Czy tak było w tym wypadku - nie wiem. Sądzę jednak, że załoga prezydenckiego tupolewa miała usterkę w systemie sterowania, zerwaną instalację hydrauliczną. Coraz bardziej się do tej tezy przychylam.

Skąd takie przypuszczenie?

- Na zdjęciach, jakie zostały opublikowane w prasie, widać wyraźnie, że kabel został rozerwany, ma dziury. Przypuszczam, że łopatki drugiego silnika przebiły się przez niego. Dlatego ta instalacja padła. Sądzę, że samolot spadał na ziemię, a nie podchodził do lądowania. Taka jest moja opinia, którą mogę wydać na podstawie mojego doświadczenia związanego z lotem na tym samolocie - łącznie 2,5 tys. godzin. Poza tym trzeba zaznaczyć, że w tym wypadku dyski turbiny silnika były oderwane.

O czym to świadczy?

- O awarii systemu hydraulicznego. Nawet kiedy samolot spada na ziemię w momencie katastrofy, to te silniki są całe. Widziałem silniki po innej katastrofie - wtedy były to jedyne cało zachowane elementy. Mimo że uderzenie o ziemię było tam tak bardzo silne jak w przypadku samolotu prezydenckiego.
Tu komora drugiego silnika była pusta. Pytanie - dlaczego? Czy ta turbina wypadła z komory w trakcie przyziemienia, czyli uderzenia kadłuba o ziemię, czy też stało się to wcześniej, na 400-500 metrach? Moim zdaniem, zaszło to właśnie na tej wysokości.

Do awarii mogło dojść nie na skutek zetknięcia z ziemią, ale w powietrzu?


- Mogło to być przed wypuszczeniem podwozia. Sądzę, że załoga miała problemy z systemem hydraulicznym jeszcze przed jego wypuszczeniem, czyli na wysokości co najmniej 500 metrów. Wypuszczanie podwozia nie musi być robione bardzo szybko i daleko od płyty lotniska. Jeżeli silnik się rozerwał i pociął instalację hydrauliczną, która zasila całe sterowanie samolotu, samolot spadał na ziemię, nie mając sterowania.

Dziękuję za rozmowę.

za: NDz z 18.5.2010 (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.