Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Komentarze i pytania

Smoleńsk. Lasek zmyśla

Powstały niedawno zespół, mający wyjaśniać raport komisji Millera pod kierunkiem dr. Macieja Laska, ogłosił, że jest gotów do spotkania z ekspertami zespołu parlamentarnego, ale pod pewnymi warunkami. Kiedy spotkanie?
Z dr. inż. Wacławem Berczyńskim, wieloletnim konstruktorem lotniczym Boeinga, rozmawia Piotr Falkowski – Pan Lasek wydał oświadczenie cytowane przez media, w którym mówi o swojej propozycji, żebyśmy przedstawili dowody naszych ustaleń. „Przypominamy, że propozycja zespołu skierowana została do panów Berczyńskiego, Biniendy i Nowaczyka” – pisze dosłownie, wymieniając te trzy nazwiska. Otóż ja żadnego listu od pana Laska z żadną propozycją nie dostałem. Korzystając z okazji, proszę, żeby podał, kiedy i na jaki adres wysłał ten list albo powinien przeprosić. To mnie uderzyło, że on mówi takie rzeczy zupełnie nieprawdziwe. Jestem w kontakcie także z wymienionymi kolegami i wiem, że oni również żadnego listu nie dostali. Słyszałem, że wysłał list do pana Macierewicza. Potem niby dziwi się w swoim oświadczeniu, że mu odpowiedział Macierewicz.

Wyobraźmy sobie jednak, że jakoś w końcu dojdzie do spotkania obu zespołów. Jak Pan sobie je wyobraża?


– My w trójkę i jeszcze dr inż. Szuladziński mamy określone specjalizacje. Dla mnie najbardziej naturalne byłoby, żeby z ich zespołu został wytypowany ktoś, kto się zna na konstrukcjach lotniczych, tak jak ja; na metodzie elementu skończonego – jak Binienda i tak dalej. Niech rozmawia Berczyński z odpowiednikiem Berczyńskiego, a Binienda z odpowiednikiem Biniendy. Jeśli chodzi o mnie, to niech znajdą inżyniera, który jest konstruktorem samolotów, zna się na analizie strukturalnej. Wtedy moglibyśmy sobie porozmawiać fachowo, bo będziemy mówili tym samym językiem na ten sam temat. Wówczas zapewniam, że nie będziemy mówić o polityce, tylko o wytrzymałości. Obawiam się, iż cały problem nie leży w tym, jak będzie zorganizowane to spotkanie, tylko w tym, że oni takich specjalistów od naszych konkretnych specjalności nie mają. Wypowiada się głównie pan Lasek, który podaje, że jest specjalistą od aerodynamiki. To akurat nie jest moja dziedzina.

Maciej Lasek chce, żeby to spotkanie było zamknięte dla mediów.


– Nie wiem, dlaczego. Uważam, że spotkanie musi być co najmniej dokumentowane. Żeby później ktoś nie twierdził, że ja powiedziałem coś, czego nie powiedziałem. Dla mnie osobiście nie ma takiego znaczenia, czy to będzie publicznie, czy nie. Natomiast musi być prowadzony zapis. Aby potem ktoś nie rozgłaszał, że Berczyński powiedział, iż samolot buduje się z gliny czy coś podobnego. Niestety nie mamy takiego zaufania do zespołu pana Laska, żeby być pewnym, że niczego nie przekręcą.

Kolejny warunek stawiany przez Macieja Laska to wcześniejsze przedstawienie dowodów na potwierdzenie Panów stanowiska.


– Co do mnie, to miałem wystąpienie na konferencji smoleńskiej w październiku, które jest łatwo dostępne, niedawno wyszły też wszystkie referaty w druku. Czego oni jeszcze chcą? Są tam zdjęcia pochodzące z raportu Millera, które ja omawiam, wszystko szczegółowo opisując: ile jest nitów, jak zerwane itd. Potem są dość proste obliczenia, które można wykonać na dowolnym komputerze przy użyciu prostego arkusza kalkulacyjnego. Ma taki pracownia komputerowa w każdej szkole średniej. I jest bibliografia wszystkich danych o właściwościach materiałów, na jakie się powołuję. Ale mogę to wszystko jeszcze raz powtórzyć. A nawet pomnożyć na tablicy. Tak samo Nowaczyk. Analizował materiały komisji Millera, a więc ich materiały. Te analizy są również publicznie dostępne. A więc jakie dowody? To pan Lasek powołuje się na dane rejestratorów, które są utajnione.

O czym chciałby Pan porozmawiać z zespołem Laska?


– Chciałbym ich przede wszystkim zapytać o rysunki techniczne samolotu. Żebym nie musiał zgadywać, gdzie jakie są grubości, jakie są nity, i podobnych informacji. Żeby mi powiedzieli, że to, co widać na zdjęciu, to jest ta część z określonego rysunku, na którym są wszystkie wymiary. Wtedy mogę wykonywać dokładne obliczenia, takie jak robiłem przez lata w Boeingu. Wtedy potrafiłbym powiedzieć, jaka siła wystąpiła podczas katastrofy, z dokładnością do kilku procent. Bez tych rysunków cała dyskusja techniczna jest bezprzedmiotowa. Oni te rysunki muszą mieć. A jeśli nie mają, to znaczy, że nie są profesjonalni. Żaden inżynier nie będzie rozmawiał bez rysunków technicznych i danych materiałowych. Bez nich jest tylko zgadywanie i przybliżanie. My na razie jesteśmy na to skazani. Na Zachodzie takie dane można byłoby łatwiej zdobyć niezależnie, w Rosji niestety wszystko jest tajne.

Ustalenia zespołu parlamentarnego są zupełnie odmienne niż komisji Millera. Wierzy Pan, że da się do czegoś przekonać drugą stronę?

– Niestety nie. Oni są nastawieni na pewien punkt widzenia i trzymanie się swojej wersji. Co bym nie powiedział, będą szukali dziury w całym, jakiegoś wyjścia, żeby wyszło na ich. Zaangażowali w to cały swój autorytet, kariery itd. Zmiana zdania to byłoby nawrócenie. Trudno mi w nie uwierzyć.

Nie boi się Pan, że to oni przekonaliby Pana do swoich racji?

– Szczerze mówiąc nie. Wiem, co mówię. Znam się na konstrukcjach lotniczych. Statki powietrzne, których wytrzymałość materiałów obliczałem, istnieją i latają. Boeing po coś mnie trzymał przez ponad 20 lat. Ale to nie tak, że ja się jakoś uparłem i będę szedł w zaparte. Jeśli pokażą mi jakieś całkiem nowe elementy tego zdarzenia, z których będzie wynikało coś zupełnie innego niż z dotychczas dostępnych faktów, to je oczywiście wezmę pod uwagę. Staram się być szczery i otwarty. Nie wykluczam, że są jakieś fakty, o których ja nie wiem. Ale te, o których wiem, nie dają się wytłumaczyć inaczej.

Maciej Lasek w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” wymienił całą listę swoich studiów i szkoleń, na potwierdzenie posiadanych kwalifikacji. Z drugiej strony zarzuca Panom brak podobnych kompetencji.

– Skończyłem politechnikę na wydziale mechanicznym, zrobiłem doktorat z metody elementu skończonego. Dwa lata byłem w koncernie Canadair, miałem tam kursy na temat zniszczeń wypadkowych. Potem pracowałem w Corpus Christi w Teksasie. Tam jest największa w USA baza naprawcza armii amerykańskiej. Badałem tam m.in. helikoptery po katastrofach. Ocenialiśmy ich uszkodzenia, żeby zdecydować, czy warto je naprawiać w ramach ASCOM (Army Service Command). Widziałem też statki powietrzne zupełnie rozbite. Nie mam kompleksów.

W tym samym wywiadzie przewodniczący zespołu ds. wyjaśniania raportu Millera wypowiada ocenę, że w środowisku specjalistów lotniczych ten dokument nie jest kwestionowany. Co Pan o tym sądzi?

– Prawdę mówiąc, mało kto w ogóle zna ten raport i się nim interesuje. Jakby się rozbił samolot prezydenta Argentyny w Brazylii, to czy w Polsce ktoś będzie analizować szczegóły tej katastrofy? A to są państwa większe od Polski. Władze amerykańskie zapewne dobrze wiedzą, co tam się stało, i mają wszystko dobrze zarejestrowane. Taka jest moja opinia. Myślę, że gdy leci samolot z prezydentem i całą wyższą generalicją, to odpowiednie służby amerykańskie wszystko nagrały. Ale tego nie ujawniają, oczywiście z przyczyn politycznych, a nie lotniczych. Natomiast organizacja ICAO nie zajmuje się lotnictwem wojskowym. A nawet gdyby chciała, to działa ona na zasadzie pełnego konsensusu stron. Jeśli dostała ten raport, to jedynie włożyła go na półkę. Nie mają tam żadnych możliwości badania ani oceniania czegokolwiek i nigdy nie będą tego robić. Wiem, bo byłem tam kiedyś ekspertem.
Dziękuję za rozmowę.

Piotr Falkowski

Nasz Dziennik Środa, 15 maja 2013 (02:04)

za: http://www.naszdziennik.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.