Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Ideologiczną pałką w Polskę

Nie chcemy Europy laickiej, Europy LGBT czy też żyjącej według zasad rewolucji 1968 r. Dzisiaj robi się nam zarzut z tego, że jesteśmy realnymi chrześcijańskimi demokracjami. Problemy z praworządnością to tylko ideologiczna pałka, której przeciwko nam używają lewicowe ugrupowania i rządy.

Z powodu ich nienawiści do chrześcijaństwa, a także własnych kompleksów są wściekli na polskich i węgierskich wyborców, którzy opowiadają się za prawdziwymi wartościami – powiedział Jan Dziedziczak, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w rozmowie z red. Rafałem Stefaniukiem z „Naszego Dziennika”.

Zaledwie kilka dni po wygranej sojuszu Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej w wyborach parlamentarnych Bruksela poinformowała o wytoczeniu ciężkich dział przeciwko Węgrom. Kraj ten może być pierwszym państwem, który zostanie pozbawiony funduszy w ramach procedury warunkowości, która pozwala instytucjom unijnym odbierać należne członkom Unii Europejskiej pieniądze. Wszystko pod pretekstem walki o ochronę wspólnego budżetu.

    – Ciężko nie dostrzec powiązania pomiędzy niedzielnym demokratycznym zwycięstwem Fideszu a uruchomieniem przez Komisję Europejską mechanizmu warunkowości przeciwko Węgrom. Bruksela mogła ogłosić decyzję w innym terminie, ale zrobiła to chwilę po tym, jak znienawidzony przez eurokratów Viktor Orbán kolejny raz zdobył większość konstytucyjną w węgierskim parlamencie – mówił dr Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości.

Jak dodał polityk, dla zachodnich liberałów to jasny sygnał, że ich sny o przeprowadzeniu rewolucji obyczajowej w Europie Środkowo-Wschodniej najpewniej spełzną na niczym.

    – Odebranie środków unijnych ma w zamierzeniu eurokratów być karą dla węgierskiego społeczeństwa za demokratyczny wybór, jakiego dokonało, bo trzeba pamiętać, iż według zachodnich standardów o tym, co mieści się w granicach demokracji, decyduje niewybrana przez nikogo brukselska elita – wskazał.

W listopadzie 2021 r. Komisja Europejska skierowała do Budapesztu list, w którym wyraziła swoje obawy związane z kondycją praworządności w tym kraju. Odpowiedź, którą przygotował rząd Viktor Orbána, została uznana za niesatysfakcjonującą.

    – Po starannej analizie odpowiedzi na nasze pytania podjęliśmy decyzję, że musimy podjąć kolejne kroki – poinformowała Ursula von der Leyen w Parlamencie Europejskim.

Mechanizm praworządności został przyjęty przez Radę Europejską podczas szczytu w grudniu 2020 r., a funkcjonuje od 1 stycznia 2021 r. Już wtedy budził duże wątpliwości co do swojej legalności – szczególnie w Polsce i na Węgrzech. Dlatego sprawę skierowano do zbadania przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zupełnie inne zdanie niż Polska i Węgry w tej kwestii miały Komisja Europejska i Parlament Europejski, a także dziesięć krajów członkowskich: Belgia, Dania, Finlandia, Hiszpania, Niderlandy, Niemcy, Irlandia, Francja, Luksemburg i Szwecja.

W lutym 2022 r. zapadł wyrok w sprawie. Sędziowie orzekli, że funkcjonowanie mechanizmu warunkowości jest zgodne z traktatami, dlatego może być on stosowany w odniesieniu do krajów członkowskich. Jednakże wyraźnie podkreślili, że odbieranie funduszy może odbyć się jedynie w sytuacji poważnego naruszenia praworządności, które wpływałoby na prawidłowość wydatkowania unijnych funduszy. Ostateczną decyzję o odebraniu funduszy podejmą kraje członkowskie. Aby tak się stało, potrzebna jest większość kwalifikowana, a więc 55 proc. państw, w których mieszka 65 proc. obywateli Unii Europejskiej.

Oficjalnym powodem, dla którego Komisja Europejska zdecydowała się na ten krok, jest fakt, że Budapeszt nie radzi sobie z korupcją na Węgrzech. W ciągu najbliższych dni Bruksela skieruje do rządu Viktora Orbána specjalne pismo ze swoją decyzją i będzie to oznaczało formalny początek uruchomienia mechanizmu pieniądze za praworządność.

To nie pierwsza sytuacja, gdy węgierskie fundusze są poważnie zagrożone. Kraj ten, podobnie jak Polska, ma problemy z uzyskaniem akceptacji dla „Krajowego Planu Odbudowy”. Wszystko wskazuje na to, że zapalenie zielonego światła dla uruchomienia wielomiliardowych funduszy nastąpi wówczas, gdy Bruksela uzyska od Budapesztu gwarancje w najbardziej istotnych dla niej sprawach.

    – Nie mam żadnej wątpliwości, że trwająca od kilku lat operacja wymierzona przeciwko Polsce i Węgrom nie jest przypadkiem, ale operacją zideologizowaną. Wystarczy przyjrzeć się pracom Parlamentu Europejskiego, który regularnie wzywa Komisję Europejską do interwencji wobec nas i Węgrów – zwrócił uwagę Jan Dziedziczak, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Według przedstawiciela polskiego rządu Bruksela nie może pogodzić się z tym, że w obu krajach władzę sprawują ugrupowania, które nie godzą się na federalizację Unii Europejskiej, a także na każdym kroku domagają się ochrony chrześcijańskiego dziedzictwa Europy.

    – Nie chcemy Europy laickiej, Europy LGBT czy też żyjącej według zasad rewolucji 1968 r. Dzisiaj robi się nam zarzut z tego, że jesteśmy realnymi chrześcijańskimi demokracjami. Problemy z praworządnością to tylko ideologiczna pałka, której przeciwko nam używają lewicowe ugrupowania i rządy. Z powodu ich nienawiści do chrześcijaństwa, a także własnych kompleksów są wściekli na polskich i węgierskich wyborców, którzy opowiadają się za prawdziwymi wartościami – oznajmił Jan Dziedziczak.

W ocenie dr. Marcina Romanowskiego można tylko czekać na to, co przyniesie kolejne zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy w naszym kraju.

    – Sądząc po tym, z jaką pasją szkalowana jest Polska – nawet w obliczu rosyjskich zbrodni wojennych na Ukrainie Parlament Europejski debatuje nad sankcjami dla naszego państwa – ataki na Polskę będą jeszcze większe – stwierdził wiceminister sprawiedliwości.

Fakt, że nie zostaliśmy zaatakowani mechanizmem warunkowości razem z Węgrami – jak wskazał polityk – jest chwilowym odejściem od doktryny eurokratów spowodowanym wsparciem, jakie Polska niesie ukraińskim uchodźcom.

    – W obliczu wojny na Ukrainie Polacy zjednoczyli się i otworzyli całe swoje serca na kobiety i dzieci, które uciekają przed rosyjskimi zbrodniarzami. Gdyby nie ogromna pomoc Polski uchodźcom z Ukrainy, to Bruksela uruchomiłaby procedurę także wobec nas – powiedział dr Marcin Romanowski.

Zdanie wiceszefa resortu sprawiedliwości podzielił dr Krzysztof Kawęcki, politolog.

    – Bruksela ma dzisiaj bardzo duży problem, ponieważ Polska, angażując się w pomoc Ukrainie, zyskała sympatię setek milionów ludzi na całym świecie. Przyjmując tak ogromną liczbę uchodźców do własnych domów, wyznaczyliśmy nowe standardy w kwestii udzielania pomocy ofiarom wojny – zaznaczył dr Krzysztof Kawęcki.

Jak dodał, okazją do uderzenia w Polskę i sięgnięcia po mechanizm praworządności będą dla Brukseli prace nad zmianami w funkcjonowaniu Sądu Najwyższego. Wówczas rozstrzygnie się, czy Izba Dyscyplinarna przetrwa w polskim systemie prawnym i jaką formę przyjmie.

    – Unijni eurokraci, działając w interesie Berlina i wspólnie z „polską” piątą kolumną, blokują należne Polsce środki i grożą mechanizmem „pieniądze za suwerenność”. Uzasadniają to obrzydliwymi kłamstwami i atakami na Polskę przeprowadzanymi często rękami płatnych wichrzycieli i aktywistów plujących na nasz kraj. Bruksela bez mrugnięcia okiem łamie unijne traktaty, podważając reformy sądownictwa, i broni kastę sędziowską pod pretekstem ochrony jej niezawisłości – mówił rozmówca „Naszego Dziennika”.

W ostatnim czasie osią sporu między Brukselą a Budapesztem była ustawa o ochronie dzieci i młodzieży, która zabrania propagowania w szkołach ideologii LGBT, pornografii czy operacji zmiany płci. Bruksela próbuje zmusić Węgrów do odstąpienia od tych zmian, gdyż uważa, że godzą one w podstawowe wartości UE, do których należy ochrona mniejszości seksualnych. W ostatnią niedzielę Viktor Orbán odniósł jednak symboliczną porażkę, bo węgierskie referendum w sprawie wprowadzenia rozwiązań jest nieważne, gdyż nie udało się przekroczyć wymaganego progu frekwencyjnego – 50 proc. Tym samym stracił on poważny argument w sporze z Brukselą, gdyż dotychczas bronił tych rozwiązań, zasłaniając się aprobatą Węgrów.

    – W obecnej sytuacji Komisja Europejska jeszcze bardziej będzie domagać się zmian światopoglądowych na Węgrzech. Z pewnością promocja LGBT w tym kraju może być tym czynnikiem, który sprawi, że Bruksela odstąpi od części działań wymierzonych w Viktora Orbána. Pytanie tylko, jak zachowa się premier Węgier. Czy będzie umiał postawić się brukselskim elitom? – zastanawiał się dr Krzysztof Kawęcki.

za:www.radiomaryja.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.