Gefreiter Kurosz
Jarosławowi Gowinowi, aby uważał i oglądał się za siebie w ciemnych zaułkach. Owładnięty antypisowską manią publicysta Waldemar Kuczyński, minister przekształceń własnościowych w latach 1990–1991, grozi rządzącym, żeby uważali, bo zostaną „powywieszani na placu Konstytucji”.
Sędzia Krzysztof Rączka podczas obrad Sądu Najwyższego obiecuje sędziemu Kamilowi Zaradkiewiczowi, że „policzą się na Uniwersytecie Warszawskim”, gdzie pan Rączka jeszcze parę lat temu był dziekanem Wydziału Prawa i Administracji. Gdy zatem takie wysoko dziś lub niegdyś postawione osoby używają wobec politycznych oponentów gangsterskiego języka, to co się dziwić, że mając takich mentorów, szeregowy działacz Nowoczesnej Kamil Kurosz twórczo rozwinął ich myśli i nawoływał, by po prostu zagazować wszystkich PiS-owców i zamordować ich przywódcę. A jednak to niesprawiedliwe, że za swoje słowa tylko Kurosz trafił do prokuratury. Przecież nawet w podręcznikach uczą, że za zbrodnie II wojny światowej nie odpowiadają pociągający za spust sołdat Iwan czy gefreiter Hans, tylko Józef Stalin i Adolf Hitler.
Igor Szczęsnowicz
za:niezalezna.pl