Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Odpowiedzialność ojca chrzestnego barbarii

Szczucie ze strony Donalda Tuska i POstkomuny przynosi każdego dnia efekty. Lider PO od kilku tygodni testuje granicę agresji, jaką dopuszczają jego wyborcy. Sugerował już przemoc fizyczną – nie będzie potrzeba żadnych ustaw, wyprowadzimy go w kilku – taki był sens wypowiedzi na temat m.in. prezesa NBP.

Wypowiedzi na miarę już nie tylko szemranego podwórka z melinami w Gdańsku, gdzie się wychowywał. Tu już zaczyna się styl bywalców sopockich lokali z półświatka – część z nich dobrze niektórym politykom POstkomuny znanych. Testowanie akceptacji dla przemocy fizycznej (po stosowanej od lat przemocy medialnej) na razie owocuje napaściami na biura poselskie i pomniki. Ostatnio efekty agresji PO można zobaczyć w Jarocinie – tam oblano czerwoną farbą pomnik niezwykle zasłużonego dla Polski zmarłego kilka lat temu ministra prof. Jana Szyszki. Do tej pory tego typu barbarzyńskie działania były raczej domeną prowokacji rosyjskich, dziś są elementem walki prowadzonej przez POstkomunę. Następnym krokiem mogą być już czynne napaści na ludzi Prawa i Sprawiedliwości. Donald Tusk za te i każdy kolejny akt barbarzyństwa ponosi osobistą polityczną odpowiedzialność. Tak, to wina Tuska.

Joanna Lichocka

za:niezalezna.pl

***

Ataki i naciski na dziennikarzy i media. Gójska: Platforma Obywatelska założyła, że wolność słowa jej nie służy

- Platforma Obywatelska założyła, że wolność słowa jej nie służy i wobec tego będzie atakować wszystkie media, które uznaje za niekontrolowane przez siebie. Każdy jest w stanie w Polsce realnie wskazać media, które są kordonem bezpieczeństwa dla PO, dla Donalda Tuska - nie piszą, nie informują o sprawach niekorzystnych dla tej partii - powiedziała w TVP Info Katarzyna Gójska, redaktor naczelna miesięcznika "Nowe Państwo", komentując ataki i naciski na dziennikarzy w ostatnich dniach.

Wczoraj wieczorem portal tvp.info opublikował nagranie z ataku na jednego z pracowników Telewizji Polskiej, do którego doszło na placu Powstańców Warszawy w centrum stolicy. Agresor wyzywał, opluł poszkodowanego, a następnie rzucił w jego stronę butelką. TVP prosiła o pomoc w ustaleniu sprawcy. Policja wytypowała już napastnika.

Zdarzenie potępiło Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, określając to jako atak na wolność słowa. Nie brakuje opinii, że do takiej sytuacji doprowadziła w dużej mierze agresywna retoryka stosowana przez czołowych polityków opozycji.

Dzisiaj, pytana o zajście przed budynkiem TVP, Katarzyna Gójska, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" stwierdziła, że "nie liczy, by przewodniczący PO Donald Tusk i jego środowisko wyciągnęło wnioski" ze zdarzenia w stolicy.

- Oni wzywają do przemocy zupełnie świadomie, to element - chyba najważniejszy ich strategii politycznej. Donald Tusk, wracając do polskiej polityki, powiedział o tym otwarcie: "liczą się dzisiaj emocje, a nie programy". Mówił o tym, że czuje, że ma "ataki furii". (...) To znaczy, że sam ma problem z własnymi emocjami, pała nienawiścią, której nie może okiełznać. bo przecież właśnie to furia oznacza. Mówił też, że ma "obsesję" na punkcie Prawa i Sprawiedliwości. To też nie jest zdrowe zachowanie i nie świadczy o stabilności co najmniej emocjonalnej tego człowieka - - powiedziała Gójska.

- Nie liczę na żadną refleksję, wprost przeciwnie. Im bliżej będzie wyborów, tym agresja będzie rosła. Tak właśnie uważam, uważam, że Donald Tusk chce zdestabilizować sytuację polityczną i społeczną w Polsce, że chce doprowadzić do bijatyk na ulicach, całkowicie popsuć wizerunek Polski, doprowadzić do chaosu. (...) Polska ma zapłonąć, bo jego środowisko w tej sytuacji widzi szansę na wygranie wyborów. To bardzo przykre i bardzo niebezpieczne - dodała.

W TVP Info zaprezentowano również materiał o naciskach, jakie marszałek województwa lubuskiego miała prowadzić wobec "Gazety Lubuskiej", domagając się usunięcia dziennikarza opisującego proceder mobbingu i molestowania w miejscowym WORD-zie.

Katarzyna Gójska, odnosząc się do tej sprawy, stwierdziła, że łączy ją ze sprawą ataku na pracownika TVP.

- Platforma Obywatelska założyła, że wolność słowa jej nie służy i wobec tego będzie atakować wszystkie media, które uznaje za niekontrolowane przez siebie. Każdy jest w stanie w Polsce realnie wskazać media, które są kordonem bezpieczeństwa dla PO, dla Donalda Tuska - nie piszą, nie informują o sprawach niekorzystnych dla tej partii - powiedziała.

- Jest na to przyzwolenie w PO, by media atakować każde media, które uznawane są niesprzyjające PO. Każde takie media będą przez polityków tej partii brutalnie atakowane. Chodzi o odebranie tym mediom wiarygodności. Gdy Donald Tusk dostaje pytanie od dziennikarza TVP Info, jakiekolwiek, on nie odpowiada, on rozpoczyna agresję słowną wobec pytającego. Wypowiada się na jego temat, komentuje, on nie odpowiada - on atakuje - dodała.

za:niezalezna.pl

***

Nagłośnił aferę mobbingu i molestowania w WORD. Naciski marszałek województwa na dziennikarza

Marszałek województwa lubuskiego Elżbiecie Polak z Platformy Obywatelskiej nie spodobały się artykuły Roberta Bagińskiego w „Gazecie Lubuskiej” o aferze w WORD. Jak ujawnił redaktor naczelny GL, w ostatnich dniach otrzymał pismo z zarządu województwa. „Pismo tego typu jest zdumiewające i wychodzi poza normalne relacje między przedstawicielami władzy, a mediami” – komentuje Jolanta Hajdasz z Centrum Monitorowania Wolności Prasy SDP.

Pismo z urzędu dotyczy serii artykułów o aferze mobbingu i molestowania w gorzowskim WORD, pióra Roberta Bagińskiego. W tekstach była również mowa o „bierności polityków, którzy mając wiedzę o możliwym przestępstwie nie podjęli zdecydowanych działań”.

Redaktor naczelny „Gazety Lubuskiej” Janusz Życzkowski przedstawił treść pisma otrzymanego od Urzędu Marszałkowskiego województwa lubuskiego.

„Zwracam się do Pana jako Redaktora Naczelnego Gazety Lubuskiej o dokonanie rzetelnej weryfikacji osób, z którymi Pan współpracuje i których jako Redaktor Naczelny Gazety Pan nadzoruje. To Pan kieruje GL, a zgodnie z art. 25 ust. 4 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 roku Prawo prasowy odpowiada Pan, jako Redaktor Naczelny, za treść przygotowywanych przez redakcję materiałów prasowych. Więc to Pan ponosi odpowiedzialność za słowa osób, których publikacje Pan akceptuje”
– czytamy w piśmie, pod którym podpisał się rzecznik prasowy zarządu województwa, Paweł Kozłowski.

„Autor tych publikacji nie tylko kłamliwie przedstawia przebieg sprawy i świadomie rozdmuchuje bardzo delikatny temat, ale, co jest szczególnie naganne, nigdy nie zwraca się do podmiotu i osób, które tak krytycznie sam przedstawia w swoich publikacjach” – napisano dalej.

Według redaktora naczelnego GL oskarżenia urzędników mijają się z prawdą.

Podkreśla, że „dziennikarz pytał Urząd o sprawę WORD, a rzecznik udzielił mu odpowiedzi. To właśnie dzięki niej opinia publiczna dowiedziała się, że poseł Krystyna Sibińska (PO) nie nadała sprawie oskarżeń o mobbing i molestowanie drogi formalnej. Opisując zaś powszechnie znane fakty i medialne wypowiedzi, wyciągał logiczne wnioski. Nagłośnienie sprawy doprowadziło w rezultacie do formalnego złożenia przez Urząd zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa w prokuraturze”.

Redaktor naczelny „Gazety Lubuskiej” Janusz Życzkowski zaznaczył, że to pismo, to „niejedyna forma niedopuszczalnego nacisku na wolność słowa i autonomię naszej redakcji”. Jak podało tvp.info, „przed otrzymaniem tego dokumentu do prezesa zielonogórskiego oddziału Polska Press Grupy, wydawcy „Gazety Lubuskiej” osobiście zadzwoniła marszałek województwa, Elżbieta Polak, „nalegając na spotkanie””.

Życzkowski podał, że spotkanie się nie odbyło, ale „z relacji uczestników wynika, że podobnie jak w piśmie, również podczas rozmów marszałek wywierała presję na redakcję”.

Dodał, że zanim otrzymali pismo z urzędu marszałkowskiego odo redakcji przysłano przesyłkę – anonimową. Znalazły się w niej kopie sądowych dokumentów oraz lista sygnatur zatartych spraw z udziałem Bagińskiego

„Zachowanie marszałek i jej zarządu rodzi konsekwencje prawne. Ze wstępnej analizy wynika, że prawdopodobnie doszło do naruszenia prawa prasowego, na które powoływał się w swoim piśmie rzecznik zarządu” – powiedział redaktor naczelny GL.

Jolanta Hajdasz z Centrum Monitorowania Wolności Prasy SDP odniosła się do tej sprawy, mówiąc, że to naruszenie zasad wolności słowa.

„Pismo tego typu jest zdumiewające i wychodzi poza normalne relacje między przedstawicielami władzy, a mediami. To niedopuszczalna metoda dyscyplinowania redakcji, naruszanie zasad wolności słowa i niezależności mediów” – stwierdziła.

„Nie można także deprecjonować autora, bo ktoś kiedyś uznał, że z czymś się pomylił lub popełnił błąd. Jeśli pojawiają się zastrzeżenia co do treści, to wysyła się sprostowanie. Można opublikować stanowisko w swoich kanałach informacyjnych. Ostatni krok to pozwanie redakcji do sądu. Prawo wszystkie te możliwości przewiduje. Przesłane przez urząd pismo stanowi nieformalny nacisk, który służy zastraszeniu innych, by wszyscy wiedzieli, że jeśli będą zadzierać z władzą, to spotkają ich kłopoty. To przekroczenie kompetencji i działanie przeciwskuteczne. Dziś nikt podjętego tematu nie może zostawić, żeby nie poddać się presji” – dodała.

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.