Odpowiedzialność według Niesiołowskiego
Wypowiedź posła Niesiołowskiego zestawia poglądy na temat zła moralnego in vitro z poglądami na temat GMO usytuowanego "blisko aborcji, pornografii i prostytucji". To ewidentne nadużycie. Zło moralne in vitro jest jednoznacznie określone - w jego wyniku powstają tzw. embriony nadliczbowe, które są w obecnym procesie sztucznego zapłodnienia prędzej czy później uśmiercane, w najlepszym wypadku mogą być przeznaczone jako materiał do manipulacji genetycznej.
Ponadto, i przede wszystkim, sam fakt poczęcia nowego życia ludzkiego jest podporządkowany technice manipulacyjnej. Człowiek jest tutaj produktem, jak słusznie mówi o tym prawidłowa nazwa in vitro - "sztuczna reprodukcja człowieka".
Sam kluczowy zabieg połączenia plemnika z komórką jajową w języku medycznym nosi nazwę mikromanipulacji. Mówienie o tym, że reprodukcja drogą manipulacji jest leczeniem niepłodności, jest totalnym nadużyciem, kłamstwem i oszustwem.
Nie znam natomiast żadnej wypowiedzi łączącej GMO z aborcją, pornografią i prostytucją. Teza, że ktoś wiąże temat GMO z aborcją i prostytucją jest tak samo wiarygodna, jak teza, że prof. Niesiołowski jest zielonym ufoludkiem.
Problem w tym, że p. Niesiołowski zestawia poważne problemy i zarzuty wobec in vitro z urojonym zarzutem, zrodzonym być może w jego niespokojnej głowie. To manipulacja i oszustwo.
Ocena moralna reprodukcji in vitro nie jest przy tym, jak sugeruje poseł Niesiołowski, zawarta w poglądach polityków i publicystów. Jest zawarta w Magisterium Kościoła - w tym w encyklice Jana Pawła II "Evangelium vitae".
Sugerowanie, że ocena ta jest kwestią kilku prywatnych osób, co do których pan poseł żywi fizjologiczną alergię, jest kolejnym oszustwem. Jako katolik nie muszę akceptować wszystkich poglądów pana Piechy czy pana Terlikowskiego, ale trudno jest pogodzić katolicyzm z odrzucaniem fundamentalnie ważnych i jednoznacznych przesłań nauczania Kościoła.
Od razu w tym miejscu warto poczynić uwagę. Poseł Niesiołowski stwierdza szczerze: "zakładając, że obłożyliby posłów, którzy zagłosują za in vitro, ekskomuniką, to byłaby to wielka kompromitacja (...). Jeśli zostanę wykluczony z Kościoła, to trudno. Odpowiem za to kiedyś przed Bogiem, a nie przed arcybiskupem Michalikiem".
Problem w tym, że Kościół tak naprawdę nigdy nie wykluczał ze swej wspólnoty. W sposób bardziej (kiedyś) lub mniej (dziś) spektakularny orzeka fakt: kto nie jest z nami, jest przeciwko nam. Kto głosi poglądy inne niż te, które propaguje Magisterium Kościoła, nie jest po prostu w Kościele.
Istotnie, odpowiemy wszyscy za nasze życie przed Bogiem. Tutaj zauważam istotną ewolucję poglądów posła Niesiołowskiego. Kilka dni temu, odżegnując się od odpowiedzialności przed Kaczyńskim czy Michalikiem, przyznawał się do odpowiedzialności przed społeczeństwem. Dziś przypomniał sobie o Bogu...
Z wypowiedzi posła Niesiołowskiego wynika jeszcze jeden, może najważniejszy problem. Ten, że moralność nie powinna być ujęta w normy prawne ("kto nie uznaje in vitro, niech go nie stosuje, kto uznaje, ma do tego prawo"). A czy pan Niesiołowski zgodziłby się z tym, że ktoś, dla kogo nie byłoby problemem znieważenie go czynne, ma do tego prawo? Wszak nie dla każdego jest osobą godną szacunku.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TCHr
NDz. Sobota, 14 lipca 2012 (07:50)
1. Człowiek sam wyklucza się z Kościoła - poprzez swoje zaparte i świadome - trwanie w grzechu śmiertelnym.
2. In vitro jest metodą polegającą na zabijaniu pewnej części istot ludzkich (zarodków).
3. In vitro nie jest całkowicie neutralne dla zdrowia kobiety.
4. Jest metoda alternatywna - godna, o dużym stopniu skuteczności, bezpieczna - naprotechnologia.
Krzysztof Nagrodzki