Piekielna lektura
Rzecznik prasowy MSZ-etu tłumaczy, że autorami tekstów są wybitni historycy polscy. Warto więc wspomnieć, że Barbara Engelking-Boni, jedna z autorów, skończyła psychologię i pracuje w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Niby nauka, ale nie do końca historia. Ponadto wspomniana autorka w sprawie Polaków ma jasno sprecyzowane poglądy. Rok temu w „Kropce nad i" w rozmowie z Moniką Olejnik na pytanie dotyczące różnicy pomiędzy sytuacją żydowskich uciekinierów na wsi i w mieście w czasie wojny odpowiedziała: „W mieście nie było tylu mordów, bo to nie było takie proste, nie było co zrobić z ciałem" (9 lutego 2011 r.). Tak więc, zdaniem tej autorki, Polacy nie mordowali Żydów w miastach głównie dlatego, że w mieście nie mieliby ich gdzie zakopać.
Rzecznik prasowy MSZ-etu chwali się także, że publikacja uzyskała pozytywną rekomendację Instytutu Yad Vashem w Izraelu. Ani słowem jednak nie wspomniał o rekomendacjach placówek polskich, takich chociażby jak IPN.
Naturalnie nie jestem zwolennikiem fałszywie rozumianej propagandy prowadzonej w imię źle pojmowanego dobrego imienia Polski. Oczekuję jednak, że polskie MSZ będzie wspierało publikacje rzetelne i kompetentne. Zamiast tego wspomniana instytucja promuje obraz kipiący wprost od polskiej kolaboracji, donosicielstwa i szmalcownictwa, opis historii, w którym rabunek i szaber będą dla zagranicznego czytelnika kluczowym elementem uczestnictwa Polaków w II wojnie światowej.
za:http://niezalezna.pl/31729-piekielna-lektura (kn)