Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Krystyna Pawłowicz do hien z mainstreamu: jesteście hipokrytami. Oraz Stanisław Michalkiewicz - Jak cie widzą, tak cię piszą.

W przesłanym do redakcji portalu niezalezna.pl oświadczeniu prof. Krystyna Pawłowicz odpowiada na ataki pod swoim adresem za komentarz na antenie TVN24. Posłanka zamieściła też obszerny fragment kontrowersyjnego tekstu, którym organizatorzy  zachęcali do udziału w „Marszu Szmat”, i zwróciła uwagę, że takim podejściem skompromitowano problem ochrony ofiar gwałtu. Obrażających się na mnie za mój komentarz w TVN24 nt. „Marszu Szmat” kieruję pod właściwy adres, tj. na strony Fabryki Równości – organizatora marszu, który zapraszał do udziału następującym tekstem (o ile jeszcze tego nie zdjęto). Cytuję za organizatorami:
„…dziwki i dżentelmeni, damy i żigolaki, kurtyzany i alfonsi, napalone queery i wyzwoleni feminiści, cudzołożnice i jawnogrzesznicy, fetyszystki i transwestyci, córy Koryntu i sukinsyni, nierządnice i sutenerzy, dominy i niewolnicy, ladacznice i stręczyciele, dewiantki i puszczalscy, święte prostytutki i sprośni utrzymankowie, sodomitki i zbereźnicy, poliamorystki i swingerzy, wszetecznice i rozpustnicy, nimfetki i satyrzy, bezwstydnice i erotomani, cyklistki i pedały… to jest nasza noc. Duszą, ciałem i seksem świętujemy 1. warszawski Marsz Szmat (Slutwalk)...” - napisała w oświadczeniu prof. Pawłowicz.

Z przesłanego do naszej redakcji oświadczenia wynika także, że po marszu organizatorzy przewidzieli m. in. następujące imprezy: „Sodoma. Zdziry & libertyni”, „Zboczenie na scenie” czy „Rozpusta na parkiecie”.

- W programie TVN zacytowałam jedynie fragment tego zaproszenia, nie dodając od siebie żadnego nowego określenia. Cała ta impreza skompromitowała ważny problem ochrony ofiar gwałtu, na którą uwagę zwróciło tylko Prawo i Sprawiedliwość, zgłaszając projekt ustawy o podwyższeniu kary za gwałty. Żadna z potępiających mnie dziś osób, w tym najbardziej oburzona Pani Marszałek Ewa Kopacz i Pani Minister Kozłowska-Rajewicz, projektu tego nie poparły. Obecne obrażające mnie komentarze dowodzą jedynie hipokryzji moich oskarżycieli – napisała w oświadczeniu prof. Krystyna Pawłowicz.

Autor: pł
Żródło: niezalezna.pl

za:http://niezalezna.pl (kn)

***

Piękno lewizny zobacz np: : http://wpolityce.pl/wydarzenia/54173-krystyna-pawlowicz-atakowana-za-sformulowania-ktorymi-okreslili-sie-organizatorzy-marszu-szmat
(Tylko dla zahartowanych )

I pytanie: Dlaczego nie ma głośnego odporu Koleżanek i Kolegów z Klubu Parlamentarnego PiS przeciw histeriom ( i fałszywkom) "antypawłowiczowym"?!?

kn

***

Stanisław Michalkiewicz: Jak cię widzą, tak cię piszą

W latach trzydziestych odwiedził Warszawę Włodzimierz Majakowski, zażywający w Sowietach sławy największego poety proletariackiego – oczywiście do czasu, tzn. dopóki się nie zastrzelił, albo dopóki to jego nie zastrzelono – bo różnie się o tym mówiło. Chcąc zaszokować tubylczych, burżuazyjnych literatów lekceważeniem wszelkich konwenansów, podczas wydanego na jego cześć przyjęcia w Bristolu, sięgnął ręką do salaterki z ogórkami i ostentacyjnie zakąsił. Ale trafiła kosa na kamień, bo siedzący naprzeciw niego Słonimski nabrał z salaterki pełną garść sałatki majonezowej i zaczął ją pożerać, głośno mlaskając i siorbiąc. Majakowski popatrzył na niego, uśmiechnął się i odłożył nadgryziony ogórek na talerzyk.

A i mnie samemu przytrafiła się podobna przygoda. Zaproszony zostałem do kablowej telewizji „Porion” na program poświęcony wstydliwości. Okazało się, że bierze w nim udział również pewna dama, zażywająca reputacji szalenie wyzwolonej. Zasiedliśmy tedy w studio, obejrzeliśmy przygotowany felieton filmowy, po czym mieliśmy rozstrzygnąć kwestię, czy istnieją jakieś granice wstydliwości, czy nie. Dama z wielką pewnością siebie oświadczyła, że żadnych granic nie ma. W tej sytuacji zaproponowałem jej, żeby przed kamerami zdjęła majtki. Na co ona zgorszonym tonem: „no wie pan!?” A ja wtedy: Ach, „ no wie pan!?” Więc jednak granice są! I na tym program się skończył, bo skoro majtek jednak nie zdjęła, to nie było już nad czym dyskutować.

W ubiegłą sobotę przez Warszawę przeciągnął „Marsz Szmat”, z udziałem porozbieranych do pasa panienek oraz mężczyzn, wśród których wielu sprawiało wrażenie handlarzy żywym towarem. Oficjalnym celem marszu było zademonstrowanie sprzeciwu wobec poglądu, że przyczyną gwałtów bywa prowokacyjne zachowanie się przyszłych ofiar – ale tak naprawdę chodziło o zaszokowanie warszawskiej publiczności widokiem kobiet wyzwolonych. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, więc należy pochwalić organizatorów marszu za dobranie trafnej, samokrytycznej nazwy – chociaż, powiedzmy sobie szczerze – uczestniczki nie odważyły się pójść na całość, bo wprawdzie się rozebrały, ale tylko do pasa – zresztą tylko niektóre. „Poczciwe to i niewinne” – z jednej strony desperacko chciałyby stanąć na wysokości swoich snobistycznych, prowincjonalnych wyobrażeń o „światowości”, ale z drugiej – bagaż kulturowy trochę im przeszkadza w pełnym wyzwoleniu. Zatem „szmaty”, a jakże – ale wyrosłe w tradycji chrześcijańskiej.

W dodatku nie mają racji sądząc, że ubiór, podobnie jak tzw. „mowa ciała” nie mają znaczenia. Jeśli nic nie wiemy o przypadkowo spotkanym człowieku, wyrabiamy sobie zdanie o nim na podstawie jego wyglądu. Czasami pozory mylą – ale za słusznością takiego podejścia przemawia siła konwenansu. Jak cię widzą, tak cię piszą. Dlatego też, kiedy na paryskiej rue Saint Denis widzę damę w stroju eksponującym zalety cielesne, to prawie na sto procent wiem, że to prostytutka, podobnie jak stojący nieopodal w cieniu bramy atletyczny Murzyn jest jej alfonsem.

W Warszawie, którą Stanisław Cat-Mackiewicz nazywał „małym żydowskim miasteczkiem na niemieckim pograniczu”, nie zawsze można mieć taką pewność, bo tutejsze celebrytki tylko się tak stylizują, sądząc naiwnie, że to właśnie najprawdziwszy chic parisien. Dlaczego uczestniczki „Marszu Szmat” nie zdają sobie sprawy z tego, o czym doskonale wiedzą wszystkie przydrożne „tirówki”? Przyczyna tkwi prawdopodobnie w fałszywej wiedzy, którą faszerują je rozmaite cwane „siostry”, obłażące dziś uniwersytety i media na podobieństwo insektów. W rezultacie nie dość, że „szmaty”, to w dodatku głupie.


Stanisław Michalkiewicz

za: http://www.michalkiewicz.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.