Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Tomasz Bieszczad - Biedny Judasz

Odwracanie kota ogonem, ukazywanie rzeczywistości a rebours (czyli „na odwyrtkę”), inwersja demoniczna, „czarny sufit”… Kłamstwo – jakkolwiek je nazwiemy – może przybierać różne formy, mniej lub bardziej wyrafinowane.
Niekiedy w tak ostentacyjny sposób odwraca prawdę o 180 stopni, że człowiek staje zszokowany i bezradny. Ostatnio do kategorii ontologicznej ‘kłamstw paraliżujących rozum’ powrócił „biedny Judasz”.

Wybielanie człowieka, który „wystawił” Pana Jezusa oprawcom, ma bogatą tradycję.
W „Ewangelii Judasza” – koptyjskim apokryfie z III wieku, wydanym w Europie w 2006 r. – czytamy, że Judasz był narzędziem, którym Jezus posłużył się, by zrealizować Swój plan zbawienia. Czyli: cel uświęca środki! Jezus namówił Judasza do zdrady, zatem Judasz niewinny. Hulaj dusza, piekła nie ma!

To brutalne fałszerstwo nie bierze w ogóle pod uwagę wolnej woli Judasza: jego pychy i chorobliwej chciwości. Pomija fakt wykradania pieniędzy ze „wspólnej kasy” oraz bezczelne uwagi, jak można by je „lepiej” wykorzystać.
To, że (według apokryfu) Jezus i – w ślad za Nim – uczniowie „tolerowali” występki Judasza, wcale nie musi oznaczać, że bezczynnie czekali, aż tamten wypełni swą zdradziecką „misję”. Można założyć, że nie raz go upominali, licząc na opamiętanie. Jednocześnie byli jakby „porażeni” jego arogancją i nielojalnością. Wielka, nadprzyrodzona Miłość chyba tak wtedy zareagowała (i wciąż tak reaguje) na przejaw upadku Judasza. My takiej optyki nie rozumiemy, dlatego grzesznika oceniamy, krytykujemy, potępiamy i na koniec odrzucamy. Choć grzeszymy tak samo jak on.

Jak wiadomo, do grona adwokatów Judasza dołączył w tym roku jeden ze znanych katolickich publicystów.

Przyznaję bez bicia, że zacząłem poważnie się zastanawiać, czy nie odesłać mu jego książek, które kiedyś kupiłem: biografii Św. Maksymiliana Kolbe, studium o Objawieniach w Akicie…

Ale nie znam adresu autora, a przede wszystkim: co winne są wartościowe książki, że autor – po latach – zmienił poglądy, z klarownych na pokrętne (dotyczy to nie tylko sprawy Judasza). Pozostaje współczucie i domysły: Może uznał, że „dojrzał do prawdy”? A może zadziałał tu jakiś sekretny, kategoryczny imperatyw? Jeden Bóg to wie i osądzi.

Z drugiej strony pomyślmy o sytuacji człowieka, który nigdy nie zmieniał poglądów, który trwa przy swoim, wierny wyznawanym przez całe życie ideom.
Taki ktoś może być pewny, że skoro on nie zmienia poglądów, to – któregoś pięknego dnia – inni zmienią poglądy na jego temat! Po prostu: jego otoczenie ewoluuje, „idzie z postępem” i w pewnym momencie zauważa, iż tamten został w tyle i już nie nadąża za „mądrością etapu”.
Więc go odrzuca. Często, po takim przykrym rozstaniu, dodatkowo obsmarowuje go „czarnym pi-arem”, żeby się nie podniósł i nie stanowił konkurencji. Wrażliwi nazywają to postępowanie „zdradą”, prostacy – „pragmatyzmem”.

„Pragmatyzm”, „mądrość etapu”, „czarny pi-ar”, „maskirowka”, „ustawka”, „relatywizm” – synonimy kłamstwa – są poręcznymi instrumentami w bogatym repertuarze zdrad.
Mają one różny ciężar gatunkowy: od podłych intryg podejmowanych w celu pozbycia się pewnych ludzi z jakiejś grupy (artystycznej lub politycznej), aż po torpedowanie, przez władze lokalne, działań nielubianego rządu.

Polityka (zarówno ta prowincjonalna, jak i ta „wielka”, międzynarodowa) kipi od nielojalności. Widzimy, jak Bogu ducha winna Polska chwieje się pod jej nawałą, obrzucana z zewnątrz lub od środka insynuacjami i donosami. Aż dziw, że jeszcze zipie.

Ale po co sięgać tak głęboko. Przecież zirytować potrafi też zwykłe, ludzkie niechlujstwo, nieczułość i głupota. Także one dyskredytują nasze Państwo i je osłabiają. Opowiedziano mi niedawno, jak pewna bardzo zasłużona działaczka polonijna z Białorusi (obecnie mieszkająca w Łodzi) odbierała dekret o nadaniu jej polskiego obywatelstwa. Została obsłużona w ciemnym korytarzu przez zwykłą pracownicę Urzędu; wszystko odbyło się w pośpiechu, bez jakiejkolwiek uroczystej oprawy.

Jakby chodziło o odbiór przesyłki, wieczorem, od konduktora na dworcu w Mińsku...



pierwodruk: łódzka „Niedziela”, 21.05.2023.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.