Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Komentarze i pytania

Hipoteza kolizji z ptakami

Z gen. dyw. pilotem dr. Anatolem Czabanem, szefem szkolenia Sił Powietrznych, rozmawia Marcin Austyn Co Pan czuł, gdy tuż po katastrofie w Smoleńsku winą za tragedię obciążono pilotów?

- Jest to straszne i chyba nie do powtórzenia w żadnym innym kraju. Ogłoszona została żałoba narodowa, przeżyliśmy niesamowitą tragedię, która dotknęła wszystkie ugrupowania polityczne, wszystkie rodzaje sił zbrojnych. Odeszli ludzie, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii naszego kraju. Oskarżanie kogokolwiek w takim momencie, kiedy przeżywamy żałobę, ból, traumę, kiedy rodziny ofiar przeżywają wielką rozpacz - w tym przecież również rodziny pilotów - bo oni też tam zginęli, określiłbym mianem: "pogaństwo".

Dlaczego do dziś tak mało wiemy o przyczynach katastrofy...

- I zapewne przez najbliższy czas niewiele się dowiemy. Wyjaśnianie przyczyn katastrof lotniczych trwa około roku, a nawet dłużej. Przywołam tu przykład Radomia i tragedii na Air Show. Wówczas praca komisji trwała rok i udało się wszystko ustalić. W takich przypadkach pośpiech jest jak najbardziej niewskazany. Przy każdej katastrofie lotniczej, a szczególnie przy takiej jak ta z 10 kwietnia, komisja musi dokładnie zbadać wszystko. Jakiekolwiek przedwczesne wypowiedzi, bardzo radykalne: "wszystko było do bani", "nic nie zrobiono przez dwa lata od katastrofy w Mirosławcu", "nie wyciągnięto wniosków", służą tylko jednemu: odchodzą ludzie wyszkoleni, bo mają dość nagonki. Traci kraj, podatnik i traci system obronny naszego kraju i możliwości operacyjne idą w dół.

Lotnicy sugerują, że mógł zawieść samolot, że pilot, nie widząc lotniska, nie podjąłby ryzyka, nie schodziłby zbyt nisko...

- Pilot nie miał prawa zniżać się poniżej wysokości 100 m [jeżeli stacja RSL na lotnisku była nowszej generacji i mogła być traktowana jako radar precyzyjny - przyp. red.], a jeżeli założyć, że było to zejście według dwóch NDB [radiolatarni prowadzących niekierunkowych - przyp. red.], to powinien się zniżyć tylko do 120 metrów. Pilot dalej nie powinien się zniżać, powinien przejść nad pasem na wysokości uznawanej za bezpieczną. Ona gwarantowała stuprocentowe bezpieczeństwo.

Stało się jednak inaczej...

- Prokuratura rozpatruje cztery przyjęte hipotezy. Brany jest pod uwagę stan techniczny samolotu, który mógł mieć wpływ na przebieg zdarzeń, i myślę, że w tym kontekście jest rozpatrywana kolizja z ptakami. Brana jest pod uwagę załoga: niedoszkolenie - a więc błąd pilota, brawura - czyli świadome naruszenie przepisów. Brany jest też pod uwagę wpływ organizacji tego lotu, a także czynnik osób trzecich, które mogły mieć wpływ na to zdarzenie. Myślę, że obecnie jedynym rozsądnym wyjściem jest poczekać na wynik prac komisji, która ma z jednej strony, z uwagi na powagę sprawy, trudne zadanie. Z drugiej zaś strony jej prace są łatwiejsze, bo zachowały się czarne skrzynki z informacjami, które zapewne pokażą w sposób precyzyjny, co się stało.

Gdy wojskowi siadają za sterami samolotów pasażerskich, jest jeszcze miejsce na ryzyko?


- Nie ma. Nigdy. Piloci nigdy tak nie byli szkoleni, nie są i nie będą. Nie ma prawa zaistnieć taka sytuacja, by piloci szkoleni byli "na ryzyko". Oczywiście lotnicy wojskowi mają dużo trudniejsze zadania, bo latają na lotniska nieprzygotowane, na lotniska w rejonie konfliktów, gdzie są przypadki ostrzału z ziemi. Jedno jest pewne, nasi lotnicy byli przygotowani, by polecieć praktycznie wszędzie. Nigdy też nie było żadnej tolerancji na naruszanie przepisów w lotnictwie. One są pisane krwią - to są zdarzenia lotnicze, które nawet nie pozwalają myśleć o naruszaniu tych przepisów.

Dziękuję za rozmowę.

za:  NDz z 7.5.2010 (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.