Katyń 1940-2010
Ks. Paweł Siedlanowski-Obyśmy nie popełniali więcej starych błędów
Młodzi pytają: - Po co to komu? Czy nie lepiej patrzeć w przyszłość, porzucić resentymenty, stać się Europejczykami, a nie ciągle grzebać w polskiej martyrologii, wracać do czegoś, co i tak pozostanie niezmienne? To błędne myślenie. Drzewo bez korzeni usycha. Człowiek bez świadomości tego, kim jest, skąd przyszedł, jest wrakiem człowieka - piórkiem na wietrze, którym wiatr miota to tu, to tam. Ktoś taki nie ma przyszłości.
Jeśli stawiamy pytanie o to, co Bóg chciał nam przez to tragiczne sobotnie wydarzenie powiedzieć, czego od nas oczekuje, to odpowiedzią będzie właśnie umiłowanie prawdy - powrót do niej zarówno w wymiarze Ojczyzny, naszych dziejów, jak i w wymiarze prawdy obecnej w historii życia każdego z Polaków. Nie sposób czegokolwiek zbudować na kłamstwie. Bezsensowne jest ludzkie życie, jeśli jego trwanie, jakość uzależnione są tylko od materii, ludzkich planów. Tragiczny jest los człowieka, który zagubi odniesienie do Pana Życia - sam uczyni się jego kreatorem, będzie wyznaczał granice, określał kryteria jego trwania. Tylko w Bogu prawda staje się przezroczysta, tylko w Nim ludzki umysł sięga dalej, jest w stanie odnaleźć sens tam, gdzie każda inna perspektywa spojrzenia się załamuje.
"Bóg zabrał go, bo tam trzeba ludzi dobrych. Zabrał go, aby ci, którzy nie rozumieli i niszczyli go, przestali to czynić - tak zaczął swój niedzielny wpis w swoim blogu Zbigniew Girzyński, poseł PiS. - Szydzono z wszystkiego, co było dla niego ważne i święte. Drwiono z patriotyzmu, miłości do matki, żony i brata. Nie szanowano go nie tylko z tytułu urzędu, jaki sprawował, ale nawet z faktu tego, że był człowiekiem. Główny cel jego prezydentury: przywracanie pamięci, przedstawiano jako przejaw małostkowości i zaściankowości".
Dużo emocji zawartych jest w tej wypowiedzi, ale czy są one aż tak odległe od realiów, z jakimi przychodziło nam się mierzyć tyle razy wcześniej? Łatwo teraz ronić łzy, dawać się ponosić uczuciom, zapraszać gości do studiów telewizyjnych, w których jeszcze parę dni wcześniej kpiono z ludzi, którzy otwarcie mówili o miłości Ojczyzny, o konieczności budowania na prawdzie i szacunku do człowieka. Na oceny przyjdzie zapewne jeszcze czas, ale dziś - w dalekim tle relacji medialnych, licznych komentarzy, smutkiem napełnia świadomość, że trzeba było aż takiej tragedii, aby to dostrzec i należycie docenić. Nie tylko politykom, ale zwyczajnym ludziom, którzy przyszli zapalić znicz, pomodlić się, a tak naprawdę w głębi duszy prosić Boga o przebaczenie...
Dobrze, że są tacy, którzy w tak ważnych dniach są w stanie należycie ocenić to, co tak naprawdę się stało. Na jak długo wystarczy zapału? Ile dni trzeba, by wszystko wróciło do "normy", gdy rozgorzeje kampania wyborcza? I wreszcie: co jest tą normą? Czy spróbujemy ją na nowo zdefiniować, określić?
Śmierć, paradoksalnie, przywróciła blask prawdzie o ludziach, dla których miłość do Polski i jej historii były sprawami priorytetowymi. Obyśmy z tego jak najwięcej zrozumieli. I nie popełniali więcej starych błędów.
ks. Paweł Siedlanowski
za: NDz 14.4.10 (kn)